niedziela, 29 marca 2015

29. Anioł, Aniołowi Aniołem.


Clary




Ocknęłam się przez szepty kilku osób, które siedziały przy mnie. Rozchyliłam powieki, aby ujrzeć prze swoich bokach ledwo przytomnych Sophie i Aleca. Chłopak trzymał mnie za jedną rękę, podczas gdy Sophie za drugą. Ścisnęłam je delikatnie, przez co momentalnie spojrzeli na mnie.

- Clary - ożywiona brunetka nachyliła się nade mną, dotykając mojego policzka.

Byłam zbyt oszołomiona. W pamięci odtwarzałam wszystko, co mogło spowodować że tak się zamartwiali.

Oczywiście.
Mój brat. Ostrze przebijające mój bok.

Chwyciłam nadgarstek dziewczyny, z trudem łapiąc oddech.

- Julie.. Julie - wyszeptałam, czując że za chwilę się rozpłaczę. Pogłaskała mnie po policzku, uśmiechając się delikatnie.

- Wszystko z nią w porządku. Wszystko jest dobrze, Clary.

Zerknęłam na Aleca, który tylko pewnie kiwnął głową, dotykając mój dalej wydęty brzuch.

- Dawała o sobie znać.

Wypuściłam drżący oddech, uśmiechając się delikatnie. Upuściłam głowę z powrotem na poduszki.
Była cała i zdrowa.
Pogłaskałam się po brzuchu, napotykając na dłoń Aleca. Splotłam nasze palce, pozwalając łzom wypłynąć na wierzch. Byłam spokojna.

- Gdzie Jace? - wyszeptałam, odczuwając jego brak.

- Z Magnusem na dole. Wiesz, leżałaś tu tak dwa dni.

Dni?

Rozejrzałam się po pokoju. Byłam w sypialni. Swojej sypialni. Tej w Instytucie.

- Wróciliśmy do Nowego Jorku?

- Już nic ci nie grozi - zapewnił mnie Lightwood, uśmiechając się ciepło.

- Co z moim bratem?

Spojrzeli na siebie niepewnie, ale ja dalej pytałam.

- Czy Camille go dobiła? On już nie wróci? Tak?

- Nie wróci - zapewniła Sophie, a ja czułam w jej głosie pewność - Nigdy.

Kiwnęłam lekko głową.
Byłam już bezpieczna. Wszyscy byliśmy. Razem z Julie.

- Zawołacie Jace'a?

- Oczywiście - szepnęła Sophie, całując mnie w czoło - Doktor Green kazała ci odpoczywać.

- Isabelle się z nią kontaktowała?

- Badała cię wczoraj - powiedział Alec, podnosząc się z miejsca - I mamy już pewność. Czekamy ma Julie.

Zachichotałam, czując delikatne ruchy w dole brzucha.




***



- Clary - westchnął uradowany Jace, kiedy wpadł do pokoju.

Zamknął za sobą drzwi, niemal rzucając się w moim kierunku. Ostrożnie usiadłam, kiedy on wspiął się na łóżko. Objęłam go ramionami, chowając twarz w jego szyi.

Przytulił mnie do siebie delikatnie, zaczynając całować za uchem, po szyi i linii szczęki. Odetchnęłam głęboko, odnajdując ustami jego usta  i złączyłam je w pocałunku. Czułam tą desperację, strach i ulgę, które w to włożył. Położyłam dłonie na jego szyi, pociągając delikatnie zębami za jego dolną wargę.

- Nigdy więcej mi tego nie rób - wyszeptał, wodząc dłońmi po moich plecach - Nigdy.

- Obiecuję - wyszeptałam.

Upadł nagle na kolana przy łóżku, pociągając mnie do samego brzegu materaca. Popatrzył na mnie czule, kiedy podciągnął koszulkę, którą miałam na sobie, odsłaniając mój brzuch. Zamrugałam oczarowana, kiedy przyłożył do niego policzek, obejmując mnie w talii ramionami, splatając palce na dolnej części pleców.

Wplątałam palce w jego puszyste włosy, kiedy odetchnął głęboko, kreśląc kciukami kółka na moich wystających kręgach.
Chciałam ten moment zatrzymać na zawsze. Owijałam jego kosmyki włosów wokół palców, kiedy on wsłuchiwał się w ruchy Julie.

- Czuję ją - wyszeptał, po dłuższym czasie. Uśmiechnęłam się lekko, kiedy się odsunął i spojrzał na mnie - Jest silna. Tak jak ty.

Objęłam ponownie dłońmi jego twarz, nachylając się ku ukochanemu. Pocałowałam go delikatnie, niemal tylko muskając o siebie nasze wargi. Znowu się odsunęłam, wpuszczając wzrok na brzuch.

- Julie Herondale.

Zaśmiał się cicho, po czym pocałował mój wydęty brzuch. Przygryzłam wargę, bo to była chyba najbardziej urocza rzecz na świecie.

- Będziesz cudownym tatą - wyszeptałam, wspominając jego słowa, że nie widzi siebie w roli ojca - Najlepszym.

- Postaram się - wyszeptał.

Ujęłam jego dłonie, patrząc mu w oczu. Utonęłam w płynnym złocie, kiedy pokręcił delikatnie głową.

- Przypomnij mi, dlaczego Razjel mnie tobą obdarował?

Uśmiechnęłam się szeroko, przyciskając sobie do policzka jego dłoń.

- Anioł, Aniołowi Aniołem.















Wiem że krótko, ale zamierzałam dodać dopiero w poniedziałek :)

Kolejną notkę - mam nadzieję - dodam we wtorek :*

UWAGA! NA NOWYM BLOGU MAM JUŻ GOTOWYCH BOHATERÓW I WPROWADZENIE! W TYM TYGODNIU POWINIEN SIĘ POJAWIĆ PIERWSZY ROZDZIAŁ! PROSZĘ, WEJDŹCIE I ZOSTAWCIE SWOJE PIERWSZE WRAŻENIE <3


---------> CITY OF ANGEL

Jeśli czytasz, zostaw po sobie jakiś ślad





8 komentarzy:

  1. Piękny rozdział. Jace jest taki słodki. Jestem pewna, że drugi blog będzie równie wspaniały. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaa wiedziałam ze to bedzie dziewczynka no wiedziałam.
    Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział NIEZIEMSKI <3<3<3 Taki słodki i wgl <3

    OdpowiedzUsuń
  4. <33
    A końcówka the best!!!!!!!! *.*
    Będę czytać Twojego drugiego bloga ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. ojej jakie cudo <3 to było takie kawaii <3

    OdpowiedzUsuń
  6. ŚWIETNY. I wszyscy żyją, żyją, żyją! Hurra!
    Tysja

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeeej! Tez sie ciesze ze wszyscy zyjaXDD bardzo mi sie podoba ze zakladasz nowego bloga o Clace ale tez fajnie by bylo zebys moze kiedys zrobila kontynuacje tego♥ czekam na nexta ♥♥♥♥♥ /Bunia

    OdpowiedzUsuń