poniedziałek, 2 lutego 2015

5. To był najgorszy moment mojego życia, Aniele.


Jace




- Naprawdę jej nie kojarzysz? - jęknęła Isabelle, po raz setny zadając mi to pytanie.

- Isabelle, chciałbym, żebyś tylko dała mi ten pieprzony spokój - warknąłem - Ale ten mały rudzielec, jest mi kompletnie obcy.

Upadła zrezygnowana na fotel, uderzając się płaską dłonią w czoło.

- Jak możesz jej nie pamiętać, Jace?

Przewróciłem oczami, kiedy drzwi od biblioteki się otworzyły, wpuszczając Aleca i tą ich całą Clary.
Utkwiłem na chwilę wzrok w dziewczynie, której ciemnorude włosy opadały falami na drobne ramiona. Kiedy się poruszała, obserwowałem jej grację baletnicy. Chude - może i za chude - ciało oraz tak uroczo niski wzrost.
Ona też na mnie spojrzała. I mógłbym przysiąc, że przez ułamek sekundy w jej szmaragdowych oczach, dojrzałem błysk nadziei. Jakby zobaczyła tego, którego chciała zobaczyć. 
Ale za moment znów posmutniała, spuszczając wzrok.

- Zguba się znalazła? - uśmiechnął się Will, kiedy rudowłosa zajęła miejsce obok niego na kanapie.

Nie odzywała się. Przyciągnęła tylko kolana pod brodę, obejmując nogi rękoma. Trójka moich przyjaciół spojrzała na siebie, po czym młoda Lightwood, przysunęła się do niej.

- Och, Clary, rozchmurz się - niemal pisnęła, gładząc jej ramię. Ale dziewczyna posłała jej tylko spojrzenie mówiące "naprawdę?", po czym schowała twarz za kurtyną gęstych włosów.

Znów popatrzyli na siebie, tylko wzruszając ramionami. 

- Clary, jeśli chcesz, możemy wracać..

- Zostaw mnie - warknęła, odpychając jej dłoń. 

Dopiero wtedy na palcu dziewczyny, dostrzegłem pierścień mojej babki. Skąd ona go wzięła?

- Niepotrzebnie mnie tu przyprowadziłeś - mruknęła do Aleca, podnosząc się z kanapy. Chłopak chciał ją zatrzymać, kiedy obok niego przechodziła, ale ona wymknęła mu się, wręcz wybiegając z pokoju.

- Poczekaj - zatrzymałem gestem dłoni Aleca, który chciał wybiec za Clary - Pójdę za nią.

Nie był co do końca przekonany, ale w końcu ustąpił, abym mógł ruszyć za dziewczyną.






- Clary - zawołałem, kiedy dogoniłem ją przed wyjściem - Clary, poczekaj!

Nie zatrzymała się. Pomimo, że była tak drobna, była i szybka. Jednak nie szybsza ode mnie. Podbiegłem do niej i kiedy dzieliło nas może pół metra, wyciągnąłem dłoń, chwytając jej ramię.

- Clary - westchnąłem, odwracając ją do siebie.

 Oczy miała szkliste a mięśnie napięte. Nie strzepnęła jednak mojej dłoni.

- Czego chcesz? - szepnęła, a ja wyczułem w jej głosie ból i smutek.

- Porozmawiać.

- Nie mamy o czym - wzruszyła ramionami - Skoro mnie nie pamiętasz..

- Przepraszam, jeśli naprawdę tak jest! - mój ton podniósł się niepotrzebnie - Przepraszam, no.

Wpatrywała się we mnie tymi swoimi zielonymi oczami, a ja miałem wrażenie, że tonę w nich. Tonę i chcę tonąć.
Kogoś mi przypominała. Tylko nie wiedziałem kogo.

- Chcę zostać sama, Jace - wyszeptała, odsuwając się o krok - Pozwól mi na to, w porządku?

Zanim jednak zdołałem cokolwiek odpowiedzieć, ona wybiegła na zewnątrz, zatrzaskując za sobą drzwi.








Clary




Kiedy drzwi oddzieliły mnie od Jace'a, szybkim krokiem ruszyłam w stronę bramy. Musiałam się stąd wydostać. Ale nie chciałam wracać do Instytutu. 
Długa, polna ścieżka, znikała w lesie. Może i to był dobry pomysł. Nie miałam bynajmniej lepszego. Drobne gałązki łamały się pod każdym moim krokiem, roznosząc po pustym lesie echo. 
Nawet ptaki nie śpiewały. Wiatr nie wydawał cichych szeptów między drzewami. 
Zupełne nic. Tak można by to określić.

- Zupełnie jak ja - szepnęłam, chowając dłonie do kieszeni. Celnym kopniakiem przetransportowałam dużą szyszkę kilka metrów dalej, powtarzając kilkakrotnie tą czynność.

Właśnie tak się czułam. Jak zupełne nic. Bez Jace'a. Bez jego silnych ramion. Ciepłego oddechu na moim karku. Zapachu. Języka. Z kolczykiem czy bez.

"Próbowałam cię ostrzec."

Zatrzymałam się raptownie, kiedy głos Dorothei rozbrzmiał w mojej głowie. Stałam akurat w miejscu, gdzie droga rozchodziła się na cztery oddzielne. Liście z drogi zaczęły przesuwać się  po pierwszej od prawej.

"Tędy, moje drogie dziecko."

Serce podskoczyło mi niemal do gardła, na myśl, że to kolejna sztuczka Jonathana. Jednak postanowiłam zaryzykować. Skręciłam we wskazanym przez wiatr kierunku, zagłębiając się w ciemniejsze części lasu. Dzienne światło dopływało tu w mizernych ilościach.

- Cholera - syknęłam, kiedy noga zatopiła mi się w kupie liści. Z trudem ją wyciągnęłam, przedzierając się przez wodospad wierzb.

- Co to..

Oniemiała, stałam na tyłach mojej niedawnej posiadłości. Ledwie trzymające się ruiny, sprawiały że miejsce, które dotąd było tak piękne, teraz przerażało.

"To ruiny twojego serca."

- Co? - szepnęłam, rozglądając się dookoła.

"Tak, jak smutne i zrujnowane jest twe serce, tak samo zrujnowana jest ta posiadłość"

Wspięłam się na zburzoną do połowy ścianę, siadając na niej. Nogi zwisały mi swobodnie, kiedy przyglądałam się z góry całej parceli.

- Idealnie to ukazuje - spuściłam wzrok, natykając się w kieszeni na zgiętą w pół fotografię. Nie wyjęłam jej jednak.

- Co ukazuje?

Podskoczyłam, kiedy usłyszałam obok mojego ucha znajomy głos.

- Wystraszyłeś mnie.

Chłopak rozsiadł się wygodnie na murku, odrzucając do tyłu głowę.

- I prosiłam, żebyś mnie zostawił. Chcę pobyć sama - mruknęłam, odgradzając nas kaskadą moich włosów.

Odgarnął je jednak, co przyprawiło mnie o lekki rumieniec.

- Nie mogę.

- Co?

- Nie mogę się od ciebie odczepić.

Przewróciłam oczami, czując jak zbierają mi się w nich łzy.

- Jace.. To nie ma sensu..

- Co dokładnie? - zamruczał, zbliżając usta do mojego ucha.

- Cokolwiek chcesz zrobić - odparłam chłodno, wyciągając z kieszeni zdjęcie. Nasunęłam mu je pod nos, tak że miał na nie doskonały widok.

- Naprawdę nie pamiętasz?

Zmarszczył brwi, biorąc fotografię we dwa palce. Wpatrywał się w nią chwilę. czasem zerkając na mnie.

- Nie.

Wypuściłam drżący oddech, ujmując w dłonie jego wolną dłoń. Patrzyliśmy sobie teraz w oczy - szmaragdowe wpatrywały się w złote.

- Byliśmy razem, Jace. Ja.. Ja wiem, że możesz tego nie pamiętać. Ale byliśmy razem - uniosłam jego rękę, aż przytuliłam wnętrze jego dłoni do swojego mokrego już policzka - Nazywałeś mnie Aniołem. Kochaniem. Księżniczką. A ja cieszyłam się jak kompletna frajerka, no bo w końcu Jace Herondale, ni stąd ni zowąd powiedział mi te cudowne rzeczy, jak i to, że mnie kocha. Że brak skrzydeł, nie skreśla mnie z bycia Aniołem.

Patrzył na mnie oszołomiony i chciał coś powiedzieć, ale ja chciałam dokończyć.

- Byłeś i jesteś dla mnie wszystkim. Nic nie ma sensu, jeśli nie ma cię obok. Miałeś wrócić, ale mnie pamiętając. Straciłam cię już raz. A kiedy odzyskałam - pokręciłam głową, w momencie kiedy on chwycił mocno moje ramiona.

- Powtórz to.

- Ale c..

- Co miałem zrobić? - spytał niecierpliwie, potrząsając mną.

- Wrócić. Miałeś do mnie wrócić - wyszeptałam, strzepując z rzęs kolejne łzy.

Zamarł, a jego wzrok stał się jakby odległy.
Widziałam niedowierzenie w jego oczach. Szok. I jakby powoli się z niego otrząsał, powiedział.

- Słyszałem cię. Zanim obudziłem się na Placu. I pamiętam.. Pamiętam dziewczynę. Z mokrymi, bordowymi włosami. Bladą twarzą. Powiedziała..

- Jesteś tu - dokończyłam, czując jak nadzieja wypełnia moje serce.

- Jestem tu - odpowiedział, odtwarzając tamtą sytuację.

Moje serce bije ekstremalnie szybko. Poczułam jak euforia płynie w moich żyłach. Czułam ją całą sobą.

Zacisnął mocno powieki, a kiedy znów je otworzył, jego oczy były inne. Złoty kolor bardziej płynny. Ciepły. Sprawiający, że można w nim zatonąć.

- Clary.

Zamrugałam, potrząsając głową.

- Nie. Nie poznajesz mnie, prawda? Nic nie pamiętasz - wyszlochałam, ale on chwycił moje nadgarstki, po czym splótł nasze palce.

- Nigdy nie zapomnę sposobu, w jaki mnie uzupełniasz.

Spojrzałam na niego - jego oczy nagle stały się szkliste. Zeskoczyłam z murku, pociągając go za sobą, po czym pchnęłam chłopaka na ścianę.

- Nie.. To nie...

- Clarisso Adele Morgenstern... - zaczął, ale przerwałam mu ujęciem w dłonie jego twarzy i złączeniu naszych ust. Miał swój cudowny kolczyk. Czułam go. To naprawdę był on. Bez wahania objął mnie w talii, przyciągając do siebie.

- Czemu mnie nie pamiętałeś? - szepnęłam, kiedy oderwałam się po oddech.

- Nie wiem, Clary - przyznał - Ale to był najgorszy moment mojego życia, Aniele














Eh, nie wiedziałam co jeszcze mogłoby dalej się dziać, no więc.. Jace odzyskał pamięć. Jeśli ktoś uważa, że za krótko to opisałam - to miłość. Nie czary Magnusa czy Sophie. Nie dar Clary. To właśnie miłość do niej - coś, co czyni go silniejszym, pomimo że nigdy w to nie wierzył - sprawiła że "wrócił".

No więc - już 33 tys. wyświetleń <3 jejku jak ja was kocham Aniołki :*

Jeśli czytasz mojego bloga, zostaw po sobie jakiś ślad.

21 komentarzy:

  1. Tak, tak, tak w końcu wrócił normalnie ni mogę przestać się uśmiechać. Rozdział wspaniały, cudowny i po prostu brak mi słów. To pierwszy blog w którym się po prostu zakochałam i zwariowałam na jego punkcie. Po prostu kocham twój styl pisania, twoje pomysły i cię naprawdę podziwiam...A słowa na koniec po prostu piękne. Czekam z utęsknieniem na następny rozdział chodź wiem że trudno pogodzić szkoły i pisanie ale ja w ciebie wierzę ! Życzę powodzenia i weny !!! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, nie zdążyłam ;(
    Ale ten rozdział i poprzedni po prostu cud miód <3<3<3 Moje CLACE wróciło <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Budze sie rano i jak codziennie sprawdzam czy dodalas nowa notke i poprostu nie moge przestac sie usmiechac, od razu z lepszym nastawieniem ide do szkoly! Nasze Clace! Poprzedni rozdzial byl cudowny pomimo ze byl smutny, tak ten rozdzial jest magiczny! Naprawde jestem uzalezniona od Twojego bloga i uwielbiam Twoje opowiadanie! Mam nadzieje ze wena dopisze i czasu nie zabraknie wiec czekam na next:) /Bunia
    PS. z calego mojego serduszka dziekuje Ci za powrot Clace! ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski, piękny, cudny, nieziemski taki jest tw blog jak i rozdział. Powróciło kochane Clace. Sorry ,że dawno nie komentowałam, ale telefon się niszczy. Weny kochana i czekam na next./Karolcia

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham Cię .... brsk słów by to opisać. ... i jeszcze gif ze Stilesem i Lydią uzupełnił ^^ <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z wrażenia zapomniałam się podpisać
      /Rose

      Usuń
  6. Kocham ♥ kocham ♥ kocham ♥ Rozdział cudowny, pięknie to wszystko opisałaś. I jeszcze słowa Jaca " Nigdy nie zapomnę sposobu, w jaki mnie uzupełniasz " poprostu genialne.
    Jesteś najlepsza :)
    Tess-Zuzia

    OdpowiedzUsuń
  7. TAK! Jace odzyskał pamięć. Bardzo dobrze, że Clace jest już znowu razem. Nie zniosłabym dłużej ich rozłąki. Mogę mieć do ciebie prośbę? Dodałabyś zakładkę "Spis Treści"? Lubię wracać do starych rozdziałów, a zwłaszcza na telefonie jest to dość trudne. A tak po za tym... Jestem uzależniona od tego bloga. (Zresztą jak większość osób.) Dlatego życzę ci weny, weny i jeszcze raz weny i natchnienia. Twoja fanka.

    OdpowiedzUsuń
  8. Roździał super :D .
    Tylko jace mógł sobie troche później przypomnieć ja aby coś sie działo.
    Ale i tak mi sie podoba e jaki sposób to opisałaś ciesze sie że dodałaś niesamowiteho nexta .Czekam na nexta <3333333

    OdpowiedzUsuń
  9. Boskie, jak zawsze. Czekam na next. <3. Julia.
    PS: Zapraszam na bloga:
    http://jestem-morgenstern.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Mozesz napisac kiedy bedzie kolejny? :)
    PS. Mialas podac tumblra :( /Bunia

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział! Boże jak ja się cieszę że Jace odzyskał pamięć i przypomniał sobie o Clary *.* Dodawaj szybko następny! <3

    OdpowiedzUsuń
  12. kiedy next bedzie?;))

    OdpowiedzUsuń
  13. mozesz poinformowac kiedy next? :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Genialny rozdział!!! Kocham twojego bloga. Czytałam wiele blogów ale ty jesteś nr1. Niecierpliwie czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeju myślałam ze sie popłacze czytając rozdziały. Chociaż nie, po tym rozdziale miałam łzy w oczach. Och płakałam. Świetny blog dodałam go do linkow mam nadzieje ze nie będziesz za to zła

    OdpowiedzUsuń