piątek, 2 stycznia 2015

17. Chcę, żebyś była moja.


Clary




- K-kochasz mnie? - doskonale usłyszałam, ale nie mogłam w to uwierzyć. W dalszym ciągu.

- Czy.. Powiedziałeś to pod wpływem sytuacji?

- Tak.

- Tak, co?

Pokręcił głową, uśmiechając się zadziornie. Schylił się, całując mnie w szyję. 

- Działasz mi na nerwy - wyszeptał z ustami przy mojej skórze. Ale ostatecznie, powiedział to jeszcze, cudowny raz - Kocham cię.

Przytuliłam się do jego piersi, chowając twarz w jego szyi. Zanurzył nos w burzy moich rudych loków, wdychając mój zapach.
Czułam, że mogłabym latać i unieść go ze sobą. Żywy posąg Adonisa trzymał mnie w swoich ramionach i powiedział dwa najwspanialsze słowa, jakie mogłam kiedykolwiek usłyszeć. 
Zamknęłam oczy, chcąc aby ta chwila trwała jak najdłużej. Uszczypnęłam go delikatnie w ramię.

- Też cię kocham.



***


Szliśmy korytarzem w milczeniu, trzymając się za ręce. Nie mogłam uwierzyć - znaczy, pewnie, chodziliśmy już pod rękę a nawet się całowaliśmy, ale.. Właśnie, ale.
Kiedy byliśmy już pod moją sypialnią, Jace przyciągnął mnie do siebie, całując prosto w usta.

- Jesteś zmęczona?

- A ty? - zachichotałam, kiedy wsunął dłoń pod materiał mojej bluzki, kładąc ją na dolnej części pleców.

- Wręcz przeciwnie - uśmiechnął się przy moich ustach, po chwili pogłębiając pocałunek. Wplątałam palce w jego puszyste włosy, kiedy on objętą mnie jego ramionami uniósł do góry, aby nie musieć się schylać. Czułam się, jakbym była na kompletnym haju. Lub śnie. Poczucie strachu, że zaraz się mogę obudzić, wypełniło moje myśli. Na chwilę. 
Zniknęło, kiedy Jace postanowił delikatnie ugryźć mnie w wargę. Jęknęłam, odsuwając się na kilka centymetrów. Oboje zaczęliśmy dyszeć a - nie wiem jak u mnie -  oczy Jace'a były praktycznie czarne.

- Przepraszam - wysapałam, zjeżdżając dłońmi po jego ciele, zatrzymując je na biodrach.

- Za co kochanie? - uśmiechnął się, kreśląc pocałunki po linii mojej szczęki i - chyba to był mój najczulszy punkt - za uchem.

- Och, kochanie? - spytałam, unosząc delikatnie brew.

- Nie udawaj. Uwielbiasz to przezwisko.

Przewróciłam oczami, uśmiechając się szeroko. 

- Uwielbiam, faktycznie.

Postawił mnie na ziemi, nie odrywając dłoni od mojego ciała. Poprawiłam lekko rozczochrane włosy, czując nagle jak ogarnia mnie zmęczenie.
Na Anioła, teraz?

- Chcesz zostać? - spytałam, stykając o siebie nasze nosy. Zmarszczył swój, układając usta w dzióbek, przez co musnęły moje. Nie, nie, nie. Zaraz dostanę ataku serca i duszności.
Czemu on tak właściwie na mnie działa?

- Pozwolisz że.. Przyjdę za jakąś chwilę? Chyba że chcesz spać ze świadomością, że mam na sobie ubranie.. W sumie szpitalne - wskazał na swoje ciuchy.
Dla mnie prezentował się idealnie w granatowej koszulce i czarnych spodniach.
Zawsze prezentował się idealnie. W czymkolwiek.

- Jak chcesz - wzruszyłam ramionami, przechylając głowę - Ale.. Wrócisz? - spytałam z nadzieją głosie.

- Oczywiście, Aniele.





Zamknęłam za sobą drzwi, od razu zabierając się za zrzucenie przepoconego ubrania i wzięcie prysznica.
Przez kilka chwil wpatrywałam się w swoje odbicie.
Miałam opuchnięte usta, dziki wzrok i kilka śladów na szyi, które przykrywały włosy.
Zarumieniona schowałam malinki, zamykając się w kabinie prysznicowej. Pod wpływem ciepłej wody, moje mięśnie rozluźniły się, a wspomnienia wypełniły umysł.
I jak tak teraz patrząc, zrobiłam Kelly podwójnie na złość. To, co wydarzyło się między mną a Jace'm. I to, że wydarzyło się to tak naprawdę, dzięki niej.
Zawinięta w szlafrok podsuszyłam włosy, zostawiając je delikatnie wilgotne. Musiałam
 jak najszybciej ubrać się w piżamę bo chyba umarłabym z zimna. Wybrałam szarą podkoszulkę - trochę za dużą, bo sięgającą do połowy ud, gdzie dodatkowo ja jestem niska - i czarne spodenki sportowe.
Ścieliłam właśnie łóżko, kiedy zauważyłam silne, oznakowane ramiona, otaczające mnie w talii.

- Nie słyszałam jak wchodzisz - obróciłam się do blondyna w jego objęciach.

- Wybacz - przewrócił oczami, co sprawiło że uderzyłam go w pierś - Wychodzi na to, że jesteś mało czujna. Albo ja, jestem idealnym zakradającym się.

- Oczywiście - westchnęłam, opadając na materac. Wtuliłam twarz w poduszki, kiedy podciągnęłam się w górę łóżka. Byłam naprawdę zmęczona.
Poszedł w moje ślady, kładąc się obok mnie, nasuwając na siebie kołdrę tylko do pasa, a na mnie całą resztę.

- Będzie ci zimno - mruknęłam, przytulając czoło do jego ramienia.

- Nie. Zobaczysz - przyciągnął mnie do piersi, obejmując ramię wokół szyi - Ogrzewasz mnie.

Zaśmiałam się cicho, opierając policzek o jego czystą, czarną koszulkę. Rzeczywiście - był ciepły. Rozluźniłam się pod biciem jego serca, kiedy on uniósł moją zaspaną twarz.

- Coo - jęknęłam, mrużąc oczy.

W odpowiedzi cmoknął po kolei - moje usta, czoło i nos. Zamknęłam oczy, uśmiechając się tylko.

- Dobranoc Jace - szepnęłam, tuląc twarz w jego pierś.

- Dobranoc Clary - szepnął,








Jace



- Dobranoc Jace - szepnęła, wtulając twarz w moją pierś.

- Dobranoc - odpowiedziałem również szeptem.

Po kilku minutach oddychała miarowo w moich objęciach.
Nie mogłem uwierzyć, ile się wydarzyło. Nie miałem zamiaru jej mówić, że ją kocham. Znaczy, tak jest, oczywiście. Ale nie miała się dowiedzieć. Nie wiedziałem, czy powie to samo. Ale kiedy usłyszałem to samo wyznanie z jej cudownych ust, wypowiedzianych wysokim i pewnym głosem..
Chciałem rzucić się do biegu, wejść na szczyt Instytutu i krzyknąć jak opętany ze szczęścia.
Bo ona była idealna. Nieśmiała ale i odważna. Drobna, ale silna. Piękna i cudowna. Zasługiwała na kogoś, kto ewidentnie nie miał być mną. Głaskałem jej rude włosy, dopóki sam nie usnąłem, otoczony jej ciepłem.



Zmrużyłem oczy od padającego na moją twarz promienie słońca. Jęknąłem, przewracając się na brzuch, dopiero po chwili coś sobie uświadamiając.
Takim ruchem udusiłbym..

- Clary? - spytałem, podnosząc się na łokciach. Pokój był pusty, ale drzwi do łazienki uchylone.

- Tak? - wychyliła się zza nich, a ja musiałem się powstrzymać, żeby się na nią nie rzucić. We włosach związanych w kłosa, czarnych, skórzanych spodniach, bordowej koszulce i długich, czarnych martensach, wyglądała tak.. Ugh.

- Nic, ja.. Myślałem że poszłaś - wydusiłem, przebiegając dłonią przez włosy

Przewróciła oczami, siadając na brzegu łóżka, odchylając się do tyłu. Spojrzała na mnie swoimi zielonymi oczami, spod gęstych, ciemnych rzęs.

- Nigdzie się nie wybierałam.

Przysunąłem się do niej, kładąc głowę na jej szczupłych udach. Patrzyła na mnie w dół, uśmiechając się uroczo.

- Musisz się przebrać. Ominęliśmy śniadanie. Ale wątpię, żeby trening też nam odpuścili.

Wzruszyłem ramionami, bawiąc się końcówką jej warkocza.

- Powiemy, że źle się czuliśmy.

- Och, Jace, kiedy ja czuję się doskonale.

Uniosłem brew, siadając. Uśmiechnięta patrzyła na mnie, kiedy przyciągnąłem ją do siebie.

- Doskonale?

- Doskonale.

Przerzuciłem jej nogę przez moją talię, chwytając ją za pośladki. Jęknęła, łącząc ze sobą nasze usta. Niewiarygodne, jak można być ciągle czegoś spragnionym. Jakbym nigdy nie miał się nasycić Clarissą. Jej dłońmi. Językiem. Całym ciałem. Otarła się o mnie, skubiąc zębami moją dolną wargę.

- Mhm - mruknąłem- odsuwając się od niej - Powinnaś przestać.

- Powinnam?

- Tak - odetchnąłem w jej szyję, uspokajając oddech. Przytuliła się do mnie, wcale nie pomagając mi się skoncentrować.

- W porządku. Może.. Chodźmy na trening.

Kiwnęła głową, ześlizgując się ze mnie. 






Clary



- Maryse nas i tak zabije - mruknęłam, spryskując się dezodorantem.

- Spóźniałem się kilkadziesiąt razy, na różne okazje. Jak widzisz, dalej żyję.

Przewróciłam oczami, zamykając za nami drzwi. Wszyscy zapewne byli już na sali, po śniadaniu. Ten plus, że nie byłam głodna.

- W porządku. Idziemy.

Ruszyłam przodem, szybkim i zdecydowanym krokiem. Mieliśmy jeszcze cztery minuty do treningu. Tylko? Aż? Zależy.
Poczułam nagle jak dłoń Jace'a wślizguje się w moją a nasze palce splata w silnym uścisku. Właśnie trzymaliśmy prawidłowo się za ręce.
Na Anioła.

- Jace?

Zatrzymałam się, sprawiając że zrobił to samo.

- Jace.. Jak-jak to mamy określić? - uniosłam splecione dłonie.

- Trzymanie się za ręce?

- Nie. Chodzi.. O nas.

Westchnął, przyciągając mnie do siebie. Kiedy chciał mnie pocałować, położyłam palce na jego ustach.

- Jace, poważnie. Nie wiem.. Ty podobno nie wierzysz w miłość. Więc nie bawisz się w związki.

Przypomniały mi się słowa Luny.

- Nie wierzyłem - przyznał - Ale.. Z tobą jest inaczej. Ty jesteś inna. Mówiłem ci, zmieniłaś mnie.

Spuściłam wzrok na buty, które stały się nagle niezwykle interesujące.

- Clary - uniósł mój podbródek - To co ci powiedziałem, jest prawdą. I chcę.. Chcę, żebyś była moja. Okay?

- "Twoja" w sensie jako kto? Twoją dziewczyną?

- Moja.

Moje serce bije ekstremalnie szybko a rumieniec musiał mi wpłynąć na twarz i szyję. Nie dał mi co prawda jasnej odpowiedzi. Ale ja byłam pewna swojej.

- Twoja - szepnęłam







Siemka :))

Wybaczcie że  cały czas Clace, ale postaram się w następnej notce to zmienić :)  Tak ładnie prosiliście o ten rozdział, że no cóż.. Musiałam dodać :*

Jeśli czytasz mojego bloga, zostaw po sobie jakiś ślad.



14 komentarzy:

  1. Rozdział boski. Jesteś wybitna. Kiedy next? Czekam niecierpliwie.<3. Julia

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaa "-Twoja - szepnęłam "
    Rozdzał BOSKI, NIEZIEMSKI, BRAK SŁÓW <3 Tak pięknie piszesz :333

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże właśnie wszystko przeczytałam. To opowiadanie jest cudowne. Czytając nie mogłam już doczekać się kolejnego to ja nie wiem jak przeżyję czekanie na następne. Co do rozdziału mi zupełnie nie przeszkadza że cały czas Clace o nich mogłabym czytać cały czas. Choć myślałam że będzie więcej scen Clary z Tomem, ale to mi zupełnie nie przeszkadza. Ciekawi mnie strasznie postać Sebastiana jestem mega ciekawa co z nim wymyśliłaś, jaką intrygę planuje. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zmienić?? Zmienić?? Ty mi tu nic nie zmieniaj <3 Kocham Clace a w twoim wydaniu jest FANTASTYCZNE !!! Ja narazie czekam z niecierpliwością na ogłoszenie o ich związku i reakcje Tom'a ^^ Na Anioła , chłopak się załamie !!! Ale ja kocham Clace i chce żeby Jace i Clary byli razem <3 Aaa i zostaje jeszcze reakcja Kelly ;* She is stupid bitch xd to będzie czysta przyjemność czytać o jej rozpaczy :w Czekam na następny ^^ ;* <3 !!!
    /Rose

    OdpowiedzUsuń
  5. Popisuje się nad wypowiedzą Rose. Po prostu nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Ciężko mi opisać słowami jak mi się podobał ten rozdział. Tylko błagam dodaj następny jutro. Proszę Cię. :D :D
    A i przy okazji szczęśliwego Nowego Roku ci życzę oraz dużo dużo dużo weny i spełnienia marzeń. :) :) :) :D
    Misia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Roździał super tak jak poprzednie .
    Kocham tego bloga<33
    Kiedy next?!
    Czekam i życze weny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Piszesz MEGA. Zawsze czekam na NEXT z utęsknieniem. Obyś kolejny rozdział dodała jutro. Pozdrawiam i weny. <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  8. Brak slow! Kocham Twojego bloga! To jak opisujesz Clace! Czekam na reakcje innych o zwiazku Clary i Jace! Blagam dodaj jutro rozdzial ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Clary i Jace są razem. Clace 4ever. Tom porostu bd w rozpaczy , a Kelly dostanie apopleksji. Weny, weny. Piszesz cudownie i tak dalej trzymaj. Plisssssssss dodaj dzisiaj następny. /Karolcia

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudo cudo cudo. Kiedy next? dodaj jeszcze dzisiaj. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nic mi tu nie zmieniaj wszyscy kochamy Clace <3 TAK w końcu są razem jej. To jest niesamowite co robi z człowiekiem jeden rozdział który napiszesz.
    Tess

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak dla mnie zaczyna być trochę za dużo ich tej miłości. Rzuca się na nią jak tylko ja zobaczy, dobra miłość miłością, ale bez przesady. Mam nadzieję że w kolejnych rozdziałach będzie mniej Clace, a więcej akcji ;) mimo tego opowiadanie mi się bardzo podoba.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zgadzam sie z osobą wyżej ☝
    Przesłodzone się zrobiło to opowiadanie :/
    Piszesz naprawdę bardzo ładnie, opowiadan na postawie ksiazek C.C jest malo i ciesze sie ze zajelas sie pisaniem :) Ale nastepnym razem (jesli bedziesz miala zamiar pisac) chcialabym abys troche poczekala z wyznawaniem miłosci,calowaniem i wgl. :D
    Lece czytac dalej. :)

    OdpowiedzUsuń