sobota, 17 stycznia 2015
29. Jesteśmy tak samo mroczni.
Clary
Po dwóch dniach sytuacja a zarazem atmosfera między mną a Jace'm nie uległa zmianie. Nie uległa ona w atmosferze między żadnym z mieszkańców Instytutu.
Powoli zamykałam się w sobie, widząc winę w każdym, tylko nie w sobie samej.
- Co jest z tobą i Jace'm?
Spojrzałam na Isabelle, która malowała swoje paznokcie na jaskrawy czerwień. Otulona szlafrokiem siedziałam na krześle, zaciskając palce wokół ciepłego kubka herbaty.
- To znaczy?
- Nie udawaj głupiej - zmarszczyła brwi, aby nie ubrudzić skórki lakierem - Nie odzywacie się do siebie ani słowem. Coś jest na rzeczy. A wy, nie potraficie nawet tego ukryć tak, jak byście chcieli.
Isabelle była specyficzna. Nie domagała się odpowiedzi i nie użalała nade mną, abym "wydusiła to z siebie, bo dobrze mi to zrobi". Westchnęłam, krzyżując nogi w kostkach.
- Chyba dla nas obojga to.. Trudna sytuacja. Chciałam sama nad tym wszystkim pomyśleć. I jemu dać czas na to samo.
- Pomyśleć nad czym? Clary, proszę cię, bądźmy szczere i nie oszukujmy się. Ponad 90% zwrot "pomyśleć nad tym" używany w opisie związku, świadczy o jego rozpadzie.
Zamarłam, wbijając wzrok we własne palce. Czułam, jak całkowicie odpływa mi z nich krew.
- To nie tak..
- Właśnie tak. Jeśli masz problem, powinnaś zaufać temu, kogo kochasz i pozwolić sobie pomóc. A nie odsuwasz go na bok, bo chcesz sama się z czymś uporać. To do czego więc, jest ci potrzebna druga połowa?
Jej uwaga skończyła naszą rozmowę, bo do kuchni wszedł Jace, Will oraz Tom. Blondyn nie odezwał się do mnie. Nawet nie spojrzał. To tak bardzo zabolało. Szczególnie, kiedy pomyślałam, że jemu już wszystko jest obojętne.
- Podobno w opuszczonej fabryce, doszło do morderstwa - powiedział Will, siadając między mną a młoda Lightwood.
- Coś szczególnego?
- Wygląda to na sprawkę demonów, lub innych łamiących prawo. Ciało należało do fearie.
- Co? - pisnęła brunetka, omal nie przewracając buteleczki z lakierem - Fearie?
- Rozpoznała go królowa. To jeden z jej dworzan. Tych BLIŻSZYCH dworzan - akcent, jaki nałożył na słowo, sprawił że miałam aktualnie nie zbyt dobre zdanie o królowej.
- Czyli zamordowano jej kochanka? Typowe - prychnęła dziewczyna, dmuchając na swoje paznokcie.
- Wątpię, aby demon interesował się facetami władczyni rodu fearie - stwierdził Tom - Tym bardziej fearie. To nie ma sensu.
- Może na chwilę obecną - powiedziałam, spoglądając na przyjaciela - Nie wiesz, czy ktoś nie zlecił tego morderstwa.
- Szliśmy właśnie przyjrzeć się temu wszystkiemu.
- A Clave?
- Wierzysz w skuteczność Clave? - uniósł ironicznie brew, na co przewróciłam oczami.
- Kiedy idziemy?
- My? - wtrącił się nagle Jace. Spojrzałam na niego, przekrzywiając głowę - Ty zostajesz.
- Co? - wstałam z miejsca, krzyżując ręce na piersi - Dlaczego?
- Nie jesteś w stanie..
- Nie mów mi, w jakim stanie na co jestem. Sama doskonale wiem. ile jestem w stanie z siebie dać. I nie traktuj mnie jak kaleki, Jasie Herondale.
- Dobrze wiesz, że to co się st..
- To co się stało, nie ma możliwości uziemienia mnie w Instytucie - zwróciłam się do Toma, z zawziętą miną - Kiedy idziemy?
Pobiegłam szybko do pokoju, żeby zrzucić z siebie piżamę a zastąpić ją strojem bojowym. Czułam się silna i dominująca w obcisłych, czarnych jeansach, skórzanej kurtce i z uczuciem ciężkości broni wokół pasa.
Rozczesałam włosy, po czym wyszłam z pokoju, wpadając na Jace'a.
Spojrzeliśmy na siebie przez kilka sekund, a ja miałam ochotę rzucić mu się na szyję i złączyć nasze usta. Był tak bardzo seksowny w czarnym komplecie, że poczułam ukłucie w sercu, że nie może być tylko mój.
Odwrócił wzrok, ruszając przed siebie, zostawiając mnie w tyle.
Chciałam w tamtym momencie uderzyć w głową o ścianę, jeśli by sprawiło to, że zacząłby się do mnie odzywać.
Dołączyłam do reszty, kiedy zobaczyłam, jak Kelly czule kładzie dłoń na ramieniu blondyna, ukradkiem mi się przyglądając.
- Wszystko okay? - spytała szeptem Luna, kiedy wyrwała mnie z zamyśleń.
- Ja.. - chciałam skłamać. Powiedzieć, że jak najbardziej wszystko jest w porządku - Nie wiem.
Przekrzywiła głowę, patrząc na mnie smutno.
- Jesteś pewna, że powinnaś iść?
- Tak - mruknęłam, zaciskając dłoń wokół sztyletu.
Właśnie teraz tego potrzebowałam.
Stara fabryka znajdowała się na obrzeżach Nowego Jorku. Co robił tutaj Fearie?
Otworzyliśmy drzwi bezproblemowo, bo bez użycia Runy, ostrożnie wchodząc do środka. Panował okropny chłód, gorszy niż na zewnątrz. W powietrzu unosił się zapach rdzy i krwi. Kwaskowatej krwi demona i słodkiej jak u Fearie.
- Okropność - westchnął Alec, unosząc magiczny kamień - Czego szukał tu taki snob jak dworzanin ludu Fearie?
- Wątpię, że trafił tu przypadkiem - mruknęła jego siostra.
Poczułam nagle ostry ból brzucha. Syknęłam, zginając się w pół. Bolesny dreszcz, przeszedł do mojej piersi, gardła i głowy, aż całkowicie zniknął.
- Clary? - Tom nachylał się nade mną, głaszcząc moje plecy. Zakaszlałam, pozwalając mu pomóc mi się podeprzeć o jego ramię.
- Tak - głos miałam zachrypnięty - Przepraszam.
- Jesteś pewna, że nie chcesz wracać? - spytał zatroskany, a ja nie mogłam uwierzyć, że to on się martwi, kiedy zamiast niego powinien tu stać Jace.
Uśmiechnęłam się słabo, kręcąc głową.
- Jest okay.
- Żebyś nam nie zemdlała, jak to zwykle się dzieje - prychnęła Kelly, stając obok Jace'a. Chciałam się na nią rzucić i po prostu zabić. Tylko tyle.
- Daj spokój Kelly - warknęła Luna, dotykając mojego policzka - Na pewno dasz radę?
Zmarszczyłam brwi, odpychając od siebie jej dłoń i ciało Toma.
- Przestańcie się nade mną użalać i traktować jak kalekę! - ruszyłam szybkim krokiem - Idziemy? Czy macie zamiar stać tak i nic nie robić?
Spojrzeli na siebie, ale szybko każdy szedł dalej. Byłam na czele, rozglądając się po wnętrzu fabryki. Było wiele korytarzy i pięter.
- Rozdzielmy się - zaproponowałam - Będzie szybciej.
- Idziemy parami? - spytała Isabelle, odwijając swój bicz.
- Podzielmy się, w takim razie - pisnęła Kelly, chwytając ramię blondyna - Jace. pójdziesz ze mną?
Zamarłam, kiedy lekko uśmiechnął się do niej.
Błagam, powiedz nie, powiedz nie, powiedz nie.
Błagam, chodź ze mną..
- W porządku.
- Alec? - spytała Isabelle, a odpowiedź chłopaka była oczywista.
- Idę z Willem - ogłosiła Luna, splatając z nim palce. Wiedziałam już, że są razem. Byli naprawdę razem. Nawet teraz.
- Jesteś skazana na mnie - uśmiechnął się delikatnie Tom, klepiąc mnie w plecy. Kiwnęłam głową, spoglądając na długi korytarz za moimi plecami.
- W porządku. Idziemy.
Każde z nas ruszyło dwójkami w swoją stronę. Obejrzałam się jeszcze raz na Jace'a i Kelly. Dlaczego mnie tam z nim nie ma? Czemu jest obok niego Kelly? Czemu on na to pozwala?
- Hej, idziemy? - Tom chwycił mój łokieć, ciągnąc za sobą.
- Och, tak, wybacz.
Coraz trudniej było mi być swobodną, w towarzystwie Toma. Co prawda, powiedzieliśmy sobie wszystko. Wiedział jak jest. Tylko może zauważył zmiany? Tak jak Kelly?
- Wszystko w porządku?
Tak, nie obyło się długo w milczeniu. Spojrzałam na niego, nawijając na palec kosmyk włosów.
- Tak. A czemu pytasz?
- Widzę po was.
Spuściłam wzrok, na słowo "was". Chodziło mu o mnie i Jace'a.
- Tak. Wszystko okay.
- Nie wygląda to na "okay". Serio, co się stało?
- Nic - mruknęłam, przyspieszając kroku.
- Ej - złapał moje ramię, odwracając do siebie - Przepraszam. Myślałem tylko, że przyjaciele mogą sobie ufać.
- Bo mogą. Ale jak nic się nie stało, to o czym mam ci opowiadać?
- Clary..
- Nie ważne - przewróciłam oczami, krzyżując ramiona na piersi. Chciałam mu powiedzieć. Ale nie wiedziałam, jak zareaguje. I nie wiedziałam, czy powinnam mu mówić. Chociaż, nie miałam pewności, że Jace nie wyżalił się ze wszystkiego Kelly.
- Pokłóciliśmy się, dobra? Zaraz po tym, jak wróciłam do Instytutu. To było dla mnie za dużo. Szczególnie to, co się stało. A dla niego.. Cóż, miał po prostu odmienne zdanie na temat całej tej sprawy.
Przygryzł wargę, robiąc krok w moją stronę. Chciałam się odsunąć, ale nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Wpatrywałam się w jego przystojną twarz, kiedy przeczesał palcami moje włosy aż po końcówki. Przełknęłam ślinę, a kiedy próbował zetknąć nasze czoła, odsunęłam się.
- Tom..
- Mówiłem ci, jaki on jest. Nie jest zdolny do miłości. Powie ci, że cię kocha. Ale nie możesz mieć najmniejszej pewności, że te słowa coś dla niego znaczą.
Pokręciłam głową, zamykając oczy, Przytuliłam się do jego piersi, wydając z siebie drżący oddech.
Pogłaskał moje włosy, uspokajając. Drugą ręką objął mnie w pasie, poprawnie przytulając do siebie.
Tak bardzo mi tego brakowało. jakiegokolwiek dotyku. Ciepła. W końcu od kilku dni, czułam się naprawdę bezpiecznie.
- Pamiętaj, że ja na ciebie czekam, Clary.
Zacisnęłam dłonie na jego koszulce, czując jak łzy spływają po moim policzku.
- Tom..
- Nie, posłuchaj - przerwał mi, ale ton głosu był miły i kojący - Będę czekał. Nie ważne ile. Nie potrafię tego osłabić. Nie potrafię zapomnieć o tobie i w najmniejszym stopniu przestać cię kochać. Nic nie jest dla mnie okay. Nie, kiedy nie jesteś obok.
Spojrzałam na niego przez mgłę, jaką wytworzyły łzy. Otarł te zaschnięte z policzka, ujmując moją twarz.
- On na ciebie nie zasługuje, Clary.
- N..
Przerwał mi, stykając ze sobą nasze usta. Ciepło rozeszło się po moim brzuchu. Nie wiedziałam, dlaczego nie zaprotestowałam. Dlaczego zamiast go od siebie odepchnąć, przycisnęłam jeszcze bardziej. Dlaczego rozszerzyła usta, pogłębiając pocałunek. Dlaczego tego chciałam.
W końcu oprzytomniałam, odskakując jak oparzona do tyłu. Mój oddech był nierówny, serce biło jak oszalałe. W ciągu sekundy uświadomiłam sobie to, co się właśnie stało.
- Clary.. - wyciągnął dłoń, ale ja przycisnęłam swoją do ust, czując jak rumieniec wpływa na moją twarz. Rzuciłam się do biegu, w głąb korytarza.
Co ja zrobiłam?
Tom
Kiedy poczułem jej usta na swoich, poczułem rosnącą euforię w moim sercu. Szczególnie, kiedy mnie nie odepchnęła. Nie zaprotestowała.
Wręcz przyciągnęła do siebie, rozchylając usta. Czułem jej gładki język, słodki, odurzający zapach. Słodycz oddechu. Czułem ją wszędzie. Koniuszkiem języka oblizałem jej dolną wargę,
Jednak nie trwało to długo. Odskoczyła do tyły, zabierając całe ciepło. Spojrzałem na nią - wzrok miała oniemiały i pusty. Taki, jakie było moje serce.
- Clary.. - wyciągnąłem do niej dłoń, ale ona zakryła usta swoją, rzucając się do biegu. Chwilę później zostałem sam, z ciągle bijącym w gardle sercem.
Clary
Wpadłam do ogromnej sali, po kilkunastu slalomach i korytarzach.
Była duża, opustoszała i było w niej okropnie wilgotno. Zakryłam z obrzydzeniem nos i usta, kiedy smród krwi się nasilił.
- Cholera - mruknęłam, chcąc się cofnąć, żeby zawołać resztę lub przynajmniej Toma. Ale kiedy już miałam przekroczyć próg, drzwi się zamknęły przede mną, odrzucając mnie do tyłu. Uderzyłam głową o coś ciężkiego, przez co echo rozniosło się po całym pomieszczeniu.
- Auć - syknęłam, masując miejsce uderzenia.
To nie był wypadek. Poczułam chłód i dreszcz, przeszywające moje ciało, kiedy usłyszałam szmer w oddali.
- Kto tu jest? - wstałam na nogi, rozglądając się wokół - Isabelle?
Ostrożnie ruszyłam z miejsca, wyciągając szyję.
- Alec? Will?
Doszły mnie ciche kroki i ledwie słyszalny śmiech.
- Kelly? Tom?!
Zimny oddech na moim karku. Delikatny dotyk na plecach.
- J-jace?
Czyjeś dłonie pchnęły mnie na ścianę, przez co uderzyłam znów głową. Tym razem byłam pewna, że rozcięłam sobie czoło. Jęknęłam w bólu, kiedy ktoś obrócił mnie do siebie. Chciałam krzyknąć, jak ujrzałam Jonathana.
- Shhh - położył mi palec na ustach, drugi na swoich - Chyba nie chcesz pomyśleć, że ktoś cię tutaj morduje, prawda? Przyziemni nie są odporni na krzyki.
Westchnęłam drżąco, czując jak serce omal mi się nie zatrzymało. Przypomniałam sobie, że powinnam oddychać. Liczyłam po kolei do pięciu, uspokajając oddech.
- Czego chcesz? - warknęłam, nie dość silna, by go odepchnąć.
Uśmiechnął się szeroko, odsłaniając dołeczek w policzkach.
- Porozmawiać. Rodzeństwo powinno ze sobą rozmawiać, czyż nie?
- Nie - wyrwałam mu się, ale nie mogłam iść dalej. Pole siłowe stworzone wokół nas, uniemożliwiało mi to.
- Daj spokój, Clarisso.
- Powiedz czego chcesz, i odejdź!
Zmarszczył brwi, na mój ostry ton. Schował ręce za plecy, tak jak robił to ojciec.
Wstrzymałam oddech, kiedy zrobił krok w moją stronę.
- Dobrze więc. Przyszedłem tutaj, aby coś zaproponować. Miałem to zrobić, kiedy byłaś w mojej kryjówce, ale niestety.. Postanowiłaś mnie wcześniej opuścić.
- Chyba uciec od ciebie - warknęłam, poprawiając go.
- Nazywaj to jak chcesz. Wracając do tego, co chciałem ci powiedzieć - przekrzywił głowę - Nie uważasz, że rodzeństwo, powinno trzymać się razem?
- Że co? - uniosłam brew, krzyżując ręce na piersi.
- Nie każ mi się powtarzać, Clarisso. Dobrze wiesz, że jesteśmy podobni. Powinnaś być u mego boku. Jako moja siostra.
- Zwariowałeś! Nie jesteśmy podobni! W absolutnym stopniu! A ty, nie jesteś dla mnie bratem!
- Jesteśmy podobni. Ty jesteś podobna do mnie. Jesteśmy tak samo mroczni.
- To ty jesteś mroczny - mruknęłam - Tylko ty.
- Masz w sobie mroczne serce, córko Valentine'a. Tylko ten, co jest ciemny, wywołuje cierpienie.
- Więc mówimy o tobie!
- Nie do końca - uśmiechnął się złośliwie - Ty sprawiłaś, że ojciec cierpiał po stracie matki. Z twojego powodu, nasza rezydencja już nie istnieje. To ty, dajesz naiwne nadzieje młodemu Arrow'owi. Nadal uważasz, że nie jesteśmy podobni?
- Ja nikogo nie zabijam - warknęłam.
- Na razie - westchnął.
- I nigdy nie będę!
- Clary, płynie w nas ta sama krew. Jesteśmy podobni.
Pokręciłam głową, nagle coś sobie przypominając.
- Ty zabiłeś tego Fearie?
- Nie ja. Ale z mojej prośby. Był mi coś winien - wzruszył ramionami, jakby to był oczywisty powód dokonanej zbrodni.
- Mówiłaś, że nie zabijasz. Ale pragniesz cudzej śmierci. Pragniesz jej, jak nic innego.
Zamarłam, myśląc o Kelly.
- To nie tak..
- Możesz oszukiwać siebie. Możesz oszukiwać innych. Ale nie mnie - dotknął mojego policzka - Znam cię. Jesteśmy podobni - powtórzył to po raz kolejny - Dlatego znam twoje pragnienia.
- Nic o mnie nie wiesz - zaprotestowałam.
- Więcej, niż sądzisz - wwirował się w moje oczy - Dołącz do mnie, Clary. Bądź królową królestwa, które stworzę. Bądź moją królową.
Wytrzeszczyłam oczy, odpychając go z całej siły.
- Jesteś szalony! Jesteś mordercą! Nawet tych nienarodzonych! - ugryzłam się w język, bo właśnie powiedziałam mu o czymś, o czym nie miał się dowiedzieć. Chociaż.. I tak pewnie już był tego świadomy.
- Nie planowałem tego. Nie skrzywdziłbym ciebie - zmarszczył brwi.
- Nienawidzę cię. Nienawidzę, rozumiesz?
Zacisnął usta w kreskę, mrużąc oczy. Bałam się, że mnie uderzy. Szczególnie, kiedy rozszerzył nozdrza.
- Przemyśl to. Przemyśl, siostrzyczko. Inaczej będą cierpieć ci, których najbardziej kochasz.
- Co? - pisnęłam - Szantażujesz mnie? Jak możesz!
- Tylko uprzedzam - uśmiechnął się złowieszczo - Bo i tak do mnie dołączysz.
- Bo inaczej co?
- Bo inaczej wywołasz wojnę, której nikt nie przeżyje z twoich przyjaciół. Nawet twój wojowniczy Jace.
Poczułam jak moje serce się zapada, na jego imię. Zacisnęłam dłonie w pięść, czując jak bezsilność we mnie narasta.
- Jesteś potworem - syknęłam, rzucając mu wściekłe spojrzenie.
- Wszyscy ludzie są potworami - powiedział, znikając w cieniu - Trzeba tylko rozróżnić je na te, za które warto umierać, a które własnoręcznie zgładzić. Jaki jest twój wybór?
Chciałam coś odpowiedzieć, ale Jonathan zniknął, zostawiając tylko chłód.
"Wszyscy ludzie są potworami. Trzeba tylko rozróżnić je na te, za które warto umierać, a które własnoręcznie zgładzić."
Upadłam na kolana, chowając twarz w dłoniach.
Potworami byli moi bliscy.
A on mi dał wybór.
Stanięcie u jego boku, oznaczało w moim rozumowaniu moją śmierć a ocalenie przyjaciół. Odmowa bratu, narażała zgładzenie bliskich, do którego ja sama doprowadzę.
"Bądź moją królową".
Hej :) Jeju, przepraszam, że tak długo nie dodawałam. Szczerze, nie miałam czasu ani pomysłu :( Ale teraz mam plany na przyszłość MC więc powinno być okay :)
Jest jednak jedno ALE - dzisiaj jadę w góry na cały tydzień, gdzie prawdopodobnie nie będę miała możliwości dodać nowej notki :( CHOCIAŻ, kto wie?
W odpowiedzi na pytanie Tess-Zuzi
Tak, mam zamiar kupić nową książkę najlepszego Johna Greena "Will Grayson Will Grayson" <3 Jeśli chodzi o Kroniki Bane'a, to nie , nie czytała, ale zamierzacm :) Jak na razie, to "Quo Vadis" jest moją lekturą, z którą muszę się oswoić :(
Jeśli chodzi o muzykę w tle, to jest to dokładnie "Bella's Lullaby" - LINK
Aniołki, nie mam zamiaru was opuszczać! Nawet tak nie myślcie! Po protu nie zawsze mam czas :(
Bardzo was kocham, to niesamowite, ilu z was czyta to opowiadanie. Niesamowite, jak bardzo się cieszę, czytając wasze komentarze <3 Wy jesteście niesamowici <3
Jeśli czytasz mojego bloga, zostaw po sobie jakiś ślad
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Piękne, dodaj dziś jeszcze jeden rozdział. Proszę może być z Clace ❤
OdpowiedzUsuńO matko !<3 Rozdział C U D O W N Y !!! Też bym chciała tak pisać ❤❤❤
OdpowiedzUsuńCiekawe, co się stanie jak znajdą Clary... lub jeśli w ogóle ją znajdą ❤❤❤
Pozdrawiam i weny ❤
ależ ty piszesz jeszcze lepiej <3
UsuńNie, bo ty ! XD
UsuńKOCHANA AUTORKO TEGO BLOGA!!! Pragnę cię poprosić w imieniu twoich wszystkich fanów abyś dodała dziś jak najwięcej rozdziałów, oczywiście jeśli wena pozwoli, ale chociaż jeszcze jeden dziś? Co ty na to? Bylabym zadowolona nawet bardzo gdybyś mi odpowiedziała. Pozdrawiam- bardzo wierna i bardzo ciekawa czytelniczka ❤
OdpowiedzUsuńKochani, dzisiaj wątpię, że dodam nowy rozdział :( muszę jeszcze się spakować bo w nocy jadę na ferie :( ale postaram się dodać zaraz po niedzieli <3
UsuńJezu, cudowne!!!!!!!!!!!! Proszę, daj jeszcze jedna rozdział dziś. I najlepiej coś z Clace <3 Kocham tw blog!!! <3
OdpowiedzUsuńZrób nam dziś dzień dziecka. Proszę, proszę, proszę❤
OdpowiedzUsuńSuper rozdział po prostu mega i jak byś mogła to dodaj dziś jeszcze jeden rozdział weny życzę i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńniech Jace i Clary sie pogodza bo oszaleje! :D rozdział jak zwykle super i czekam na next! JAKBYS DAŁA RADE DZISIAJ to by bylo przecudownie! kocham Twojego bloga!
OdpowiedzUsuńNareszcie boski rozdział. Błagam w imieniu nas wszystkich niech Jace i Clary w następnym rozdziale pogodza się bo tu oszalejemy.A co do następnego dodasz dziś? Plisss. Clace 4ever. Kelly stupid bitch, a tom ma u mnie w tym momencie nóż na gardle. Weny i czekam na next. P.s. niech się pogodza (clace)/Karolcia
OdpowiedzUsuńTak popieram Karolcia niech Clary i Jace w następnym rozdziale się pogodzą,i niech rozdział bd dzisiaj. Clace na zawsze w naszych sercach
OdpowiedzUsuńHehe znam ten ból ja musiałam czytać " Krzyżaków ". W takim razie powodzenia z " Quo Vadis " :) a co do rozdziału to jak zawsze fantastyczny, smutna jest jedynie sytuacja między Clary i Jacem ale nie narzekam, ty wiesz co robisz wiec to jest ważne i podziwiam Cię za za prowadzenie tego bloga. Będe z cierpliwością czekać nawet 2 tygodnie jeśli będzie taka potrzeba ale będę :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Tess-Zuzia
No nareszcie xd <33 .
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak sie hepie . Roździał jest niesamowity .
Ps: Nie pogadzaj ze sb clacy tak szybko bo ta sytuacja jest bardzo ciekawa xd. Napisz szybko i dodaj ja będe czekać i paczeć czy dodałaś. Xd Twoja wierna czytelniczka :*
Nie nie ja się na to nie godze moje serce jest w kawałkach.Niech już sie clace pogodzi bo się do końca zapadnięciu.dodaj dziś następny.Rozdział boski ale aż płakałam.
OdpowiedzUsuńAniele , twoje pisanie jest dla mnie narkotykiem <3 Rozdział CUDO NAD CUDAMI , ZAJEBISTOŚĆ NAD ZAJEBISTOŚCIAMI ^^ I love it , baby ;* Jace, I want kill you , sweetheart <3 Kelly, I will kill you bitch .-. No , akcja jest i tego się trzymajmy a tak po za tym to miłego wypoczynku Aniołku
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny (mega mega mega weny )
/Rose
Więc tak... jestem z Tobą w sumie od samego początku, tak myślę ^^ Codziennie odświeżam stronę po kilka razy z nadzieją, że pojawi się coś nowego i dzisiaj na widok nowego rozdziału krzyknęłam tylko "jupi jupi nareeeszcie" :D Ale zaskoczyłaś mnie diametralnie sytuacją pomiędzy Jacem, a Clary, naprawdę, myślałam, że zacznie się znowu sielanka, ale niestety troszkę się łudziłam.. w sumie niestety, a może i stety, dwie strony medalu, serce boli jak się czyta, ale pomysł dobry, lekka zmiana, obrót wydarzeń - zawsze wskazane ! :) (tylko ani mi się waż tak obracać, że dojdzie do zerwania, bo wtedy ukatrupię !! ) Ogólnie rzecz biorąc opowiadanie zdecydowanie wpadło mi do gustu, nie jest puste, nie jest "z dupy", no podoba się, bardzo się podoba mnie ^^ (a muszę przyznać, że jestem dość wybredna) Nie komentuje co rozdział, nigdy, od czasu do czasu coś napiszę, ale niestety, nie jestem aktywnym komentatorem, ale za to baaardzo baardzo aktywnym czytelnikiem i pamiętaj zawsze,że jestem i że czytam i śledzę (taki trochę maniak ze mnie tego Twojego opowiadania) ^^ Kiedyś odzywałam się bodajże, między świętami, bo byłam tak wciągnięta, że nie mogłam wytrzymać, a nie wiedziałam jak się z Tobą skontaktować, to pierwsze co przyszło mi do głowy : insta ! :D No, ale to tak na marginesie :)
OdpowiedzUsuńGorąco pozdrawiam, życzę jak najwięcej nowych, równie zaskakujących pomysłów, oraz co najważniejsze : weny, dużo weny i swobody pisania! :)
P.S. Mam do Ciebie ogromną prośbę, pewnie jak większość, ale ją ponowie :D Doodaj rozdział przed wycieczką, bo tydzień bez żadnych nowości, to za dużo katuszy, zdecydowanie :/ I oczywiście liczę na jakąś rozmowę między Clary, a Jacem, jakieś wyjaśnienia ! No tyle ode mnie, do następnego :)
Łał! Jesteś najlepsza. Natrafiłam na twojego bloga dzisiaj i przeczytałam po kolei wszystkie rozdziały. Siedziałam godzinami z zapartym tchem, śmiejąc się a nawet czasem wiercąc się i skacząc na sofie z przejęcia. Piszesz niesamowicie. Masz wielki talent, który całkowicie mnie przyciągną. Piszesz tak lekko i swobodnie, nie tak opisowo, ale jednak można się wczuć w twoją własną historię.
OdpowiedzUsuńPodobało mi się to jak uczucie między Clary, a Jace'em powoli narastało i wreszcie zostali parą. Jak Jace się zmienił. Ale teraz kolejna sprawa. Jonathan! Tak mnie zaciekawiłaś tym co może się zdarzyć, że jak zobaczyła, że dobrnęłam do końca to ze wściekłości krzyknęłam. Na serio krzyknęłam, bo natrafiłam na taki moment. Wracaj szybko i wiec, że się mnie już nie pozbędziesz. Będę siedziała na twoim blogu i podziwiała to co stworzysz.
Dużo weny, ale ty jej i tak nie potrzebujesz!
jeeej *-* czekam na więcej Toma i Clary i żeby pan Jace był zazdrosny :)
OdpowiedzUsuńczekam baardzo niecierpliwie na nastepny rozdział, no nie moge sie doczekac ! :D