niedziela, 11 stycznia 2015

26. Mój Anioł.


Clary


Zdenerwowana zaczęłam iść w stronę swojej sypialni. Pragnęłam już tylko wrócić do Instytutu, przytulić Jace'a, zatopić się w jego kojącym zapachu.
Na myśl o nim, ponownie ogarnęła mnie fala smutku.
A zaraz potem ciepła.
Innego ciepła. Wręcz gorąca.
Chwyciłam się za brzuch, jedną dłonią stabilizując się o ścianę. Cholera. Zaczęło mi się zbierać na mdłości.

- Panienko? - drobna kobieta w śniadej cerze podeszła do mnie, dotykając mi policzka - Wszystko dobrze?

- Nie - warknęłam, w myślach karcąc się za swój ton. Przecież ona chciała mi tylko pomóc. Zakryłam usta dłonią, czując już gorzko-kwaśny smak w gardle.

- Na Anioła. Tędy panienko - ponagliła, ciągnąc mnie za łokieć do marmurowej łazienki. Upadłam na kolana przed toaletą, oczyszczając się. Kobieta odsunęła się ode mnie, odkręcając wodę.

- Już dobrze - szepnęła, podając mi nawilżony ręcznik. Wytarłam nim usta, ale po chwili mdłości wróciły. Ponownie pochylałam się, zwracając chyba kilka moich ostatnich dni.

- Cholera - podeszłam do umywalki, obmywając spoconą twarz. Czułam się lepiej, ale tylko trochę. W dalszym ciągu było mi słabo.

- Powinna się panienka położyć i..

- Mów mi Clary, proszę - pokręciłam głową. Nie cierpiałam, kiedy ktoś, kto był praktycznie w moim wieku, mówił do mnie "panienko". Prosiłam o to pokojówki w naszej rezydencji. Jednak zbyt bały się ojca, aby przystać na mej prośbie.

- Jak ci na imię?

- Renee.

- Renee - spojrzałam na nią w lustrze, uśmiechając się słabo. Odwzajemniła uśmiech, kładąc delikatnie dłoń na moim ramieniu.

- Powinna pan.. Powinnaś się położyć - powiedziała czule i opiekuńczo.

Kiwnęłam lekko głową, modląc się abym nie miała kolejnego ataku.

- Nie mów o tym Jonathanowi - mruknęłam, chwiejnym krokiem wychodząc z łazienki - Jeśli się dowie, to tylko od ciebie.

- Dobrze.







Luna


Sophie już kilka razy starała się namierzyć Clary. Za każdym razem bezskutecznie.

- Jest jakaś blokada. Pole, uniemożliwiające odnalezienie.

- Czyli znajduje się w miejscu, chroniącym tarczą - zauważył Magnus, pocierając jej plecy.

- Tak. I jest zbyt silna, abym mogła się przez nią przebić.

- To jak teraz ją znajdziemy? - spytał pretensjonalnie Jace. Dotknęłam jego ramienia.

- Robią co mogą. Jace, nie wymagaj od innych cudów.

Westchnął, opadając zrezygnowanie na fotel.
Trzeci dzień bez Clary.

- Nie jesteśmy ani o krok bliżej. A czas ucieka.








Clary



Próbowałam usnąć i odpoczywać na prośbę Renee, ale nie mogłam. Byłam zbyt rozbudzona, aby bezczynnie leżeć.
Czułam się strasznie samotna. I właśnie wtedy, przyszło mi coś do głowy.
Simon.

Szybko ubrałam buty i wybiegłam z sypialni, w poszukiwaniu jakiejkolwiek gosposi. Nie za bardzo wiedziałam, jak trafić do lochów. Przenieśli mnie w końcu, kiedy spałam, prawda?

- Wybacz - podeszłam do starszej kobiety w koku i czepku - Zaprowadzisz mnie do podziemi?

Kiwnęła automatycznie głową, ruszając przodem. Na dobrą sprawę, mogłam spokojne stwierdzić, że porusza się ona jak zombie. Zatrzymała się w końcu, wskazując na schody.

- Jest tam jeden korytarz, prowadzący do lochów.

- Dziękuję - rzuciłam, ruszając dalej. Czułam narastający chłód. Warga zaczęła mi drżeć, kiedy w końcu dotarłam na miejsce.
Cele były puste. A alejek mnóstwo. Ale nie miałam problemu z odnalezieniem tej, gdzie zamknięty był Simon. Siedział w końce, z głową schowaną w kolanach.

- Simon? - szepnęłam, klękając przy kratach - Si?

Spojrzał na mnie, a ja omal nie upadłam do tyłu. Wyglądał strasznie. Oczy miał podkrążone i czarne, usta popękane i sine a cała twarz bledsza niż kiedykolwiek.

- Clary - zachrypiał, czołgając się w moją stronę. Kiedy był już na tyle blisko, dotknęłam palcami jego zimnego jak lód policzka.

- Simon.. Kiedy ty ostatnio jadłeś? - pogłaskałam jego twarz, kiedy spuścił wzrok.

- Odsuń się. Nie wytrzymam długo..

- Nie pozwolę ci się męczyć - oznajmiłam, rozglądając się wokół. Ze ściany wystawał ostry, metalowy pręt. Podniosłam się, z całej siły ciągnąc za niego.

- Co ty robisz? - spytał zszokowany, kiedy w końcu trzymałam go w dłoniach.

- Zaufaj mi - wróciłam znowu do wampira, przyciskając metal do nadgarstka. Chwycił moją dłoń.

- Clary, zwariowałaś?!

- Nie?

- Nie możesz mi dać się napić swojej krwi..

- Daj spokój. Nic wielkiego. Runa mi uzupełni braki..

- Jeśli zacznę, mogę się nie opanować i zabić. Nie dam rady. Nie mogę..

- Zaufaj mi. Bo ja ci ufam - spojrzałam w jego spragnione oczy, jednocześnie tnąc swój naskórek. Po sekundzie zaczęła sączyć się krew, kapiąc leniwie na podłogę - Masz.

Podsunęłam mu nadgarstek pod nos. Widać było, że się opiera. Ale zapach pobudził jego instynkt. Przycisnął wargi do mojej skóry, ssąc ją, najpierw powoli, później mocniej. Zamknęłam oczy, skupiając zmysły na lekkim szarpaniu rany. Bolało, ale nie tak bardzo jak fakt, że to tak naprawdę przeze mnie Simon jest w takim stanie.

Skończył, oblizując resztki krwi z mojej ręki. Odsunął się, a ja mogłam dostrzec nadchodzące zmiany. Podkrążenia były, ale mniejsze, wzrok bardziej opanowany a usta czerwone i lśniące.

- Dzię..

- Co ty zrobiłeś?

Podnieśliśmy wzrok na Jonathana, stojącego z wytrzeszczonymi oczami. Wpatrywał się w mój nadgarstek, z którego jeszcze sączyła się krew.

- Jak śmiałeś? - warknął, podchodząc bliżej. Odepchnął mnie do tyłu, aż uderzyłam głową o ścianę - Co ci dało prawo?!

- Ja - warknęłam, dźwigając się na nogi - Nie ośmielaj się go tknąć.

- Jesteś strasznie lekkomyślna, Clarisso - zrobił krok w moją stronę - Wiesz w ogóle, co zrobiłaś?

Zmarszczyłam brwi, w momencie kiedy on, chwycił mocno moje ramiona i potrząsnął.

- Odpowiedz!

- Zostaw mnie! - wyrwałam mu się, niezauważalnie kradnąc za jego paska stelę.

Odepchnął mnie znów, odwracając się do Simona. Pstryknął palcami, otwierając celę.

- Powinienem zabić cię od razu, wampirze. Ale stwierdziłem, że dobrą zabawą będzie lekkie cię podręczenie. Widać z moją siostrą, jest to niemożliwe.

Końcem steli dotknęłam za swoimi plecami ściany, rysując znak portalu. Mogłam się stąd wydostać. I uwolnić Simona.
Zamknęłam oczy, skupiając się na liniach Runy.

- Więc nic nie stoi na przeszkodzie - Jonathan wyciągnął sztylet zza paska - Aby naprawić mój niedorzeczny błąd teraz.

Skończyłam, rzucając stelę na podłogę. W ostatniej sekundzie chwyciłam Jonathana za ramię, zatrzymując od zadania ciosu.
Chwycił mnie jednak za szyję, mocno zaciskając wokół niej palce.

- Jak ktoś tak głupi, może posiadać tak wielką moc? - wycedził przez zęby, powalając mnie na ziemię. Odchrząknęłam, łapiąc z trudem oddech. Wtedy właśnie portal się otworzył, wypełniając loch niebieskim światłem.

- Ty.. - zaczął Jonathan, ale Simon go popchnął, pomagając mi wstać. Pisnęłam, kiedy mój brat rzucił się na nas ze sztyletem. Simon chciał stanąć w mojej obronie.

Ale nie powinien.
Znalazłam się pomiędzy nim a Jonathanem, kiedy ostry ból, przeszył mój brzuch. Spojrzałam do dołu, na wystający z okolicy mojego biodra sztylet. Wypuściłam drżący oddech, osuwając się w ramionach Simona.

- Skacz - szepnęłam, kiedy Jonathan oniemiały cofnął się o dwa kroki. Simon objął mnie mocno, rzucając się do portalu.







Luna

Postanowiliśmy, że resztę prób dokonamy w Instytucie.
Siedzieliśmy w salonie, kiedy Magnus na zmianę z Sophie starali się przebić. My szukaliśmy innego sposobu.
Czarownica siedziała na podłodze, opierając się o stół, kiedy nagle jej wzrok stał się pusty. Dotknęłam jej kolana.

- Sophie, co się dzieje?

Każdy patrzył na nas, ze wstrzymanym oddechem. Czułam, jak moje serce bije niemal w gardle. Bałam się, jaką usłyszę odpowiedź.

- Coś jest nie tak - szepnęła, a kawałek materiału bluzki zapłonął w jej dłoniach, po czym zamknęła je w okół ognia.

- Co? - ponagliła ją Isabelle.

- Jest tutaj. Jest w Instytucie.

Otworzyłam usta i tak je pozostawiłam przez kilka sekund.
Tutaj?
Wróciła?





Sophie



Nagle poczułam jej obecność. Jej ból. Widziałam krew. Czułam jej cierpienie. Ale nie to było najdziwniejsze.

- Coś jest nie tak - szepnęłam, spalając kawałem materiału na moich dłoniach, składając je jak do modlitwy.

- Co? - głos Isabelle był niecierpliwy. Wszyscy się we mnie wpatrywali, gotowi do biegu. Do miejsca, które bym wskazała.

- Jest tutaj. Jest w Instytucie.

- Co takiego? - powiedział Jace, wstając z miejsca. Podniosłam wzrok, cały czas czując ból młodej Nephilim.
Wstałam na nogi, rzucając się do biegu. Każdy ruszył za mną, szemrając. Na czele stali Jace, Luna i Tom. Clary była coraz bliżej. Jej energia nadchodziła ze wszystkich stron. Obróciłam się w miejscu, kiedy z zamyśleń wyrwał mnie głos Isabelle.

- Simon?!







Clary


Usłyszałam krzyk Isabelle i narastające kroki. Simon ciągle niósł mnie na rękach. Opadł na kolana, wyczerpany. Ale dalej mnie obejmował, jakby mógł mnie obronić przed wszystkim. Trzymałam się za ranę, która bolała mnie coraz bardziej.
Traciłam panowanie nad sobą. Nie byłam w stanie mieć otwartych oczu. Energia wypływała ze mnie coraz mocniej.

- Clary.

Był tu. Pochylał się nade mną. Poczułam jak pojedyncze krople, spadają na moją twarz.

- Jace - szepnęłam, uśmiechając się lekko. Wciągnął moją głowę na swoje kolana, głaszcząc delikatnie mój policzek.

- Jesteś tu. Jesteś..

- Jestem - przytaknęłam, wydymając wargi, aby nie wybuchnąć płaczem.

- Jest ranna - powiedział nieznany mi kobiecy głos, ale nie miałam zamiaru patrzeć, kto był jego właścicielem. Był tylko Jace. Jego złote oczy. Cudowny uśmiech. Dłonie.
Mój Anioł.

Ciepło zaczęło się rozchodzić po moim brzuchu i nogach. Ktoś wciągnął ze świstem powietrze.

- O Boże.





15 komentarzy:

  1. Jak ty to robisz że każdy twój rozdziwł jest tak wyjątkowy i cudowny. <3 <3 uwielbiam miasto cieni <3 <3 czekam na next :* :* Julka K :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaa nareszcie razem. Tylko mi nie mów że Clary jest w ciąży.Błagam nie bo to za szybko. Ale tak to rozdział magic;).Weny,weny razy 10000....Czekam na next:)/Karolcia

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG !!!<3 Rozdział... BRAK MI SŁÓW !!!! I ta scena z Jace'm i Clary... AAAAAHHHH <33333<33333<3333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. Nie mam nic przeciwko, jeśli Clary będzie w ciąż XD <3

      Usuń
  4. O matko <3 Piękne. Ale błagam, niech ona nie będzie w ciąży. To wszystko... za szybko by się stało ;--; czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział boski czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  6. Piszesz perfekcyjne roździały xd. Serio powinnaś zabrać sie za napisanie książki xd.

    OdpowiedzUsuń
  7. Clary jest w ciąży o Jezu :o rozdział świetny, błagam, jeszcze dziś next albo jutro <3 ~Julia

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie znęcaj się i dodaj szybko nowy rozdział!Błagam!!!
    PS Świetny rozdział!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Za kazdym razem zaskakujesz! Przecydowny rozdzial! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak Clary jest w ciazy to super hihi :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham ♥.♥ fajnie by było jakby Clary była w ciąży :3 Czekam z niecierpliwościa na kolejny rozdział ;3 Dodawaj go jak najszybciej ! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. kupiłabym Twoją ksiązke! rozdział jak zawsze mega! CLACE!!! Jak Clary jest w ciązy to super! *.*

    OdpowiedzUsuń
  13. Wspaniały, wciągający, wyjątkowy no po prostu extra :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń