sobota, 7 lutego 2015

7. To bardzo przekonujące.


Clary




Ocknęłam się, kiedy było mi zbyt gorąco a ciężar Jace'a przygniatał moje ciało.

- Jace - jęknęłam, spychając go z siebie. Jęknął niezadowolony, ale tylko odwrócił się na drugi bok, mrucząc pod nosem "daj mi spać".

Przewróciłam oczami, spychając z siebie kołdrę, siadając na materacu. Dzień zapowiadał się na słoneczny. Delikatne smugi światła dostawały się do środka przez bordowe żaluzje, padając na ciemne panele.

Podeszłam do szafy Jace'a, aby wyciągnąć z niej czysty dla siebie ręcznik, po czym zamknęłam się w jego łazience. Niestety - miał tylko kabinę prysznicową. Cóż, dobre i to. Zamknęłam za sobą szklane drzwi, jednym ruchem odkręcając ciepły strumień wody. Obmyłam swój naprężony kark i ramiona, leniwie sięgając po płyn do kąpieli. Obserwowałam jak przez tarcie rąk wytwarza się piana, która kojąca działała na moją skórę.
Wracałam co chwilę do wspomnień z wczoraj. Do mojej nagłej, niespodziewanej dominacji. Która - nie powiem że nie - podobała mi się. Uśmiech ani na chwilę nie schodził mi z twarzy, przez co delikatnie zaczęły mnie boleć policzki.

Skończyłam prysznic, wychodząc gołą stopą na chłodne kafelki. Szybko owinęłam się puszystym ręcznikiem. wracając do sypialni. Zdziwiłam się, kiedy nie zastałam w niej Jace'a. Jak długo byłam w łazience, że zdążył się podnieść i wyjść? Tym bardziej się dziwiłam, kiedy na jego łóżku leżała czysta bielizna oraz biała, rozkloszowana sukienka z rękawami do łokci.

- Nie ma mowy - mruknęłam, wkładając na siebie majtki oraz stanik, jednak sukienkę rzucając na krzesło.
Szybkim krokiem podeszłam do komody, otwierając przypadkową z szuflad. O dziwo, natrafiłam na idealnie poukładane koszule i t-shirt'y. Wyjęłam białą, zapinaną na guziki koszulę, wsuwając ramiona w jej za długie rękawy.

Podskoczyłam, na ciche pukanie do drzwi. Wyjęłam włosy zza kołnierza, zaczynając zapinać guziki.

- Dzień dobry.. Och - jedna ze służących wkroczyła do środka, trzymając w dłoni kosz na pranie - Proszę mi wybaczyć panienko, ale przyszłam posprzątać pokój panicza Jonathana.

Kiwnęłam lekko głową, obejmując się ramionami.

- Uhm, w porządku. Ja właśnie wychodziłam - wskazałam brodą na wyjście, powoli się do niego kierując. Kobieta ustąpiła mi z drogi, umożliwiając swobodne wydostanie się z pokoju.

Cóż, po drodze również nie zaznałam szczęścia, Natknęłam się na kolejnych kilka pokojówek i lokai, którzy pytali czy aby czegoś nie potrzebuję, lub po prostu naprowadzali mnie na drogę do konkretnych pomieszczeń. Jeden z mężczyzn powiedział, że "panicz znajduje się w kuchni".

Czemu tak bardzo nienawidzę tego typu słownictwa i tak oficjalnego tonu?

Jednak kiedy natknęłam się na Jace'a, stojącego przy kuchennym blacie, to pytanie zniknęło tak szybko, jak się pojawiło.
Mój ukochany również miał na sobie białą koszulę i czarne spodnie z podartymi nogawkami. Zakradłam się do niego, ostrożnie owijając ramiona wokół jego pasa.

- Dzień dobry - szepnęłam, kiedy przechylił szyję pod moim dotykiem. Dotykałam ustami jego złotej skóry, czując jej lekko słony posmak.

- Dzień dobry, kochanie - wymruczał, odwracając się do mnie twarzą. Uśmiechnęłam się, kiedy również mnie objął, chowając twarz w moich włosach.

- Czy ty mnie wąchasz? - zaśmiałam się, kiedy jego oddech łaskotał mnie za uchem.

- Mhm - westchnął, całując miejsce gdzie miałam puls - Uwielbiam to robić.

Owinęłam ręce wokół jego szyi, przyciągając nas do siebie.

- Dobrze spałeś? - szepnęłam, przymykając oczy.

- Doskonale.

Uśmiechnęłam się lekko, jak ujął tył moich ud, unosząc mnie do góry. Nie odrywał ust od mojej szyi, co bardzo mnie zadowalało.

- Może wrócimy do pokoju? - westchnął, kiedy jego oczy były już świecące, a usta czerwone. Pacnęłam go w ramię, zeskakując na własne nogi. Wydawał się być zaskoczony, ale ujęłam jego dłonie, unosząc jedną brew.

- Jestem głodna.

Przewrócił oczami i wydął wargi.

- Nie patrz tak na mnie - wzruszyłam ramionami, uśmiechając się.

- W porządku - mruknął, udając obrażonego. Pocałowałam go w policzek, czując jak unosi kącik ust.

- Poza tym, wolałabym zrobić dobre wrażenie na twoich rodzicach - szepnęłam, kładąc palec na jego ustach.

- Oni już cię uwielbiają - ponownie przewrócił oczami.

- Za to, że cię uratowałam? - spuściłam wzrok, czując lekkie rozczarowanie.

- Za to, że mnie zmieniłaś - pocałował opuszek mojego palca, spoglądając na mnie spod gęstych rzęs.

Przekrzywiłam głowę, stykając ze sobą nasze biodra.

- Cóż, bardziej przekonujące.








Wyszliśmy z kuchni, ciągle trzymając się za ręce. Jeden z lokai poinformował nas o śniadaniu, które odbędzie się za pięć minut i że rodzice "panicza" proszą, abyśmy do nich dołączyli.

- Oni są naprawdę nieznośni - westchnął, bawiąc się moim pierścionkiem.

- To są rodzice - wzruszyłam ramionami - Nie zmienisz tego.

Uśmiechnął się obejmując mnie ramieniem wokół szyi. Wtuliłam się w jego bok, czując jego umięśnione ciało przez cienką koszulę.

- Lubię, kiedy masz na sobie moje rzeczy.

- Czemu? - uniosłam zarówno brew i kącik ust.

- Tak po prostu.









Jace



- Lubię, kiedy masz na sobie moje ubrania.

- Czemu?

Bo wyglądasz tak uroczo.
I zarówno każdy jak i ja wiem, że jesteś moja.

- Tak po prostu.

Tak samo, jak "po prostu" cię kocham.

Również objęła mnie ramieniem, tyle że w pasie, kiedy zaczęliśmy wchodzić po schodach. Obserwowałem nasze stopy - jak jej malutkie, śmiesznie wyglądały przy moich. Kuliła palce pod dotykiem zimnych paneli, kiedy byliśmy już na półpiętrze.
Zacząłem nawijać sobie na palec kosmyk jej jeszcze wilgotnych włosów, wspominając wczorajszą noc. Cudowne podniecenie, jakie wypełniało moje ciało. Zdumienie na jej dominację. Moje ciało, wijące się pod jej dotykiem. To niewiarygodne, jak tak mała, nieśmiała istotka, może w pewnym momencie zamienić się w żywy płomień. Ale to była Clary. Moja Clary, której ciągle się uczyłem.

- To ty przyniosłeś mi rano te ciuchy? - spytała, wskazując na leżącą na krześle sukienkę. Pokręciłem głową, chociaż wiedziałem, że moja matka ma coś z tym wspólnego.

- Załóż ją - poprosiłem, rzucając się plecami na łóżko, kiedy ona chwyciła w dłonie materiał - Ja nie dam ci nic lepszego. Wiesz, mi pasuje twój obecny ubiór - uśmiechnąłem się znacząco, odwracając do niej głowę - Ale kilku naszych lokai, może niechcący upuścić z czymś tacę.

- Jesteś okropny - prychnęła ze śmiechem, odpinając pierwsze guziki koszuli. Wzruszyłem tylko ramionami, przewracając się na brzuch. Natrafiłem na delikatny zapach Clary na jej poduszce.

- Pomożesz mi?

Podniosłem wzrok, na stojącą do mnie plecami dziewczynę. Miała odsłonięte plecy, z wyczekiwaniem na to aż zasunę jej suwak.

- Jasne - westchnąłem, dźwigając się na kolana. Pozwoliłem sobie musnąć palcami jej nagą skórę, przez całą długość jej kręgosłupa.

- Ach, nienawidzę sukienek - żachnęła się, obejmując ramionami. Odwróciłem ją przodem do siebie, by móc zobaczyć rudowłosą w pełnej krasie. I w tamtym momencie musiałem powstrzymać się, by zaraz nie zerwać z niej tak doskonale prezentującej się na jej porcelanowej cerze sukienki, wyszytą koronką, sięgającą do połowy ud.

- Wyglądasz cudownie, kochanie - szepnąłem, co wywołało u niej zarówno rumieniec jak i szeroki uśmiech.

- Naprawdę?

- Perfekcyjnie - potwierdziłem, wpijając się w jej usta. Ująłem dłońmi jej twarz i jednocześnie opadając powoli na plecy, pociągnąłem za sobą Clary.
Zawisła nade mną, rozchylając językiem nasze wargi. Poczułem, jak ciepło rozchodzi się po moim brzuchu. Tym bardziej, kiedy zaczęła rozpinać moją koszulę i zsuwać ją z moich ramion. Ja sam podwinąłem jej sukienkę, tak że nasze krocza dzieliły tylko jej bielizna i moje jeansy. Wygięła plecy jak kot, kiedy zacząłem ssać jej dolną wargę, lekko przygryzając ją zębami.

- Hmm.. Jace..

Opierając się dłońmi o moją pierś usiadła, a ja miałem doskonały widok na jej rozpromienioną twarz. Rude, niemal czerwone włosy, opadały na jej drobne ramiona. Zagięła palce, delikatnie drapiąc mnie w dół torsu. Odchyliłem głowę do tyłu, przymykając powieki.

- Musimy iść na to śniadanie - powiedziała, dotykając palcami paska moich jeansów.

- A możemy za pięć minut? - spojrzałem znów na nią, w momencie kiedy zaczęła się delikatnie nachylać.

- Powiedzmy, że jeśli pozbędę się głodu i burczenia w brzuchu, co staje się dla mnie naprawdę niekomfortowe - wyciągnęła dłonie, a ja złączyłem je ze swoimi. Oparła się na nich, przekrzywiając głowę.

- To wtedy będzie nawet dziesięć minut.

Nastała na chwilę cisza, zakłócana przez nasze oddechy. Po chwili puściłem jej dłonie, przez co ona z piskiem poleciała do przodu, z twarzą tuż obok mojej.

- Potrafisz negocjować - przyznałem, szybko całując ją w kącik ust.

Poczułem jak cię uśmiecha, zanim sama nie złączyła nas do głębokiego pocałunku.

- Wiem.











Hej kochani :) No tak, rozdział może trochę słaby, ale zupełnie nie mogłam skupić się na pisaniu, ciągle mnie coś od tego odrywało :(

Niestety, najbliższy post będzie MOŻE we wtorek, bo gonią mnie terminy sprawdzianów :(

Btw, oto mój  TUMBLR  :))  Co o nim sądzicie?

Chciałam też polecić  BLOG  prowadzony przez wierną komentatorkę Wiktorię Meller :* Jeśli czytasz, zostaw po sobie jakiś ślad.

Poza tym, podoba wam się nowa piosenka? <3

11 komentarzy:

  1. Rozdział N IE Z I E M S K I <3<3<3 Było Clace i to ważne !!! Piosenka S U P E R :)) Twój tumblr jest również P I Ę K N Y <3 Powodzenia ze sprawdzianami, a ja czekam na nexta !

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super wcale nie słaby. Czytając go cieszyłam się jak głupia :D jejku jak ja uwielbiam Clace :)
    Życzę Ci weny i żeby nic cię nie rozpraszalo ;)
    Tess-Zuzia

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski <3 <3 Brak mi słów..piosenka baardzo mi sie podoba :3 Jeszcze dziś wpadne na twojego tumblr'a. Czekam na neexta :D
    Duużo weny życze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku ja tak bardzo uwielbiam twoje opowiadanie,ze aż zapiera mi dech w piersiach*.* szczerze mówiąc - nawet nie wiem co ci mogę napisać oprócz tego,że piszesz idealnie- bez błędów,spójnie i wgl cudownie jednym słowem :D . Z każdym nowym rozdziałem wzbudzasz rosnące zainteresowanie i wszechogarniający zachwyt. Mimo,że należę do osób,które nie wyłaniają się "na wierzch"i raczej dla siebie zostawiają wszelkie opinie, to u ciebie zdarza mi sie juz komentować rozdział po raz trzeci :o Nie pojawiam się często,ale mam głęboką nadzieję,że pamiętasz o tym,że jestem i zawsze będę do samego końca (który nie musi następować ) i byłam od samego początku :D Wiernie i nieustannie śledzę losy ukochanego clace i innych i z niecierpliwością i niedosytem czekam do wtorku na kontynuację^^
    Twoja wierna fanka,poprzednio podpisana jako "shadowhunter" :)
    P.S. Z piosenką trafiłaś perfekcyjnie, bo ją uwielbiam *.* Serdecznie pozdrawiam, życzę duuuuuużo weny, powodzenia z męczącą szkołą i szybkiego powrotu do nas ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Najpierw chciałam ci podziękować za udostępnienie mojego bloga .
    Który i tak nigdy nie będzie się równał nawet w 20% z twoim.
    **
    Roździał wcale nie był słaby był świetny .Ciekawe co tak knuje mama Jacea :D .
    Piszesz świetnie .
    Nie mogę się doczekać nexta a będzie prawdopodobnie we wtorek nie wiem jak ja wytrzymam .
    Życze ci dużo weny .
    Chciałam jeszcze spytać czy wydrukowałaś już te strony . ?
    ( blog, książka) .
    Jestem bardzo ciekawa.
    ***
    I powodzenia na sprawdzianach :*:*:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie nie drukuje ponieważ lenistwo bierze górę i mie chce mi się chodzić po tusz do drukarki :(
      Ach i nie dziękuję, nie chce zapeszyć ❤

      Usuń
  6. Chciałam jeszcze napisać że jakbyś miała czas to wpadnij do mnie bo mam już 3 roździał ;)
    I dzięki jeszcze raz za komentarz pod poprzednim :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział! Dodaj jeszcze dzisiaj następny! Proszęę! :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajebisty rozdział. Z niecierpliwością czekam na następny

    OdpowiedzUsuń