niedziela, 22 marca 2015

19. Wierzę w ciebie.


Clary


15 marca




- Cholera jasna! Alec!

- Wybacz - westchnął, ale Isabelle się wtrąciła.

- Nie wrzeszcz. Inaczej ktoś pomyśli, że cię tu morduje.

- Jest bliski tego.

- Jeszcze trochę, Alec. Ma mieć to wcięcie w talii. Doprawdy, Clary, jesteś tak chuda, że ledwo co znalazłam gorset dla ciebie.

Przewróciłam oczami, chwytając się krawędzi lustra, kiedy Alec ponowił próbę ściśnięcia tego dziadostwa. Zasznurowałam usta, hamując kolejny pisk.

- Okay, wystarczy.

Dzisiaj obiecałam Isabelle przymierzenie sukni ślubnej. Umiałam już chodzić w kupionych przez nią butach z niesamowicie przesadnie wysokimi obcasami.

- Och, będziesz tak cudownie wyglądać, kiedy całą cię wyszykuje - klasnęła w dłonie, kiedy zapięła już złotą sukienkę. Była cudowna.

- Jest doskonała - ucieszyła się brunetka, poprawiając materiał. Rzeczywiście - dziewczyna w lustrze prezentowała się doskonale. Jej miedziane włosy pociemniały lekko, policzki zdobyły delikatne kolory, kontrastując się z mlecznobiałą cerą.

- Tak, tak, wygląda cudownie - powiedział Alec, opierając się o ścianę - Ale radziłbym ją zdjąć, bo nie wierzę, że Jace w jakikolwiek sposób nie dochodzi do tego, żeby zobaczyć cię w niej wcześniej niż w dniu ślubu.

- A tylko by spróbował! - oburzyła się Isabelle, ale ostatecznie rozpięła mi sukienkę, pomagając z niej wyjść.

- Tyle zachodu z gorsetem, aby przymierzyć sukienkę na dwie minuty?!

- Trzeba się poświęcać - wzruszyła ramionami, a ja potrafiłam tylko się uśmiechnąć.






- Myślałaś już nad jedzeniem?

Z Isabelle siedziałyśmy w bibliotece. Kończyła wysyłać ogniste wiadomości z zaproszeniem na ślub. naliczyłam już chyba takich z dwieście, ale nie protestowałam. I tak nie obchodziło mnie kto ma się pojawić i ilu gości pomieścimy.

- Nie. Masz jakiś pomysł?

- Hm.. Kaczka z warzywami, dobre wino no i oczywiście tort. Masz swój ulubiony smak?

- Byleby nie czekoladowy.

- W porządku - zapisała w niewielkim notatniku - Czyli tak.. Oranżeria, kaczka z warzywami, wino, tort, dwieście trzydzieści osób - przewróciłam oczami na tą liczbę - Jakaś konkretna muzyka?

- Fortepian - rzuciłam odruchowo.

- I jakaś kapela?

- Koniecznie? - jęknęłam.

- Tak - uśmiechnęła się szeroko - Więc mamy wszystko. Aha, dzień przed ślubem, zero kontaktu z Jace'm.

- Co? - pisnęłam, prostując się.

- Będziecie mieli następną noc dla siebie i następną, i dzień i noc i tak w kółko - mruknęła - Jeden dzień wytrzymasz.

- Nie cierpię tych tradycji. Poza tym..

Przerwał mi głośny śmiech Camille. Obejrzałyśmy się, aby zobaczyć ją stojącą obok Jace'a, który szukał książki z działu historycznego. Również się do niej uśmiechnął.

- Wydaje mi się, że stała się bardziej zdesperowana, od kiedy ogłosiliście, że się pobieracie.

Wzruszyłam ramionami, zwracając się do przyjaciółki.

- Mało mnie to obchodzi.

- Może i słusznie - westchnęła, zatrzaskując notatnik - Chyba mamy wszystko.

Uśmiechnęłam się lekko, postanawiając już nie odwracać się w stronę młodej Cullen.









17 marca




- Clary? Jak się czujesz?

Kucałam przy toalecie, już chyba kolejne pół godziny oddając z siebie resztki wczorajszego dnia. Żółć podchodziła mi ciągle do gardła, czemu towarzyszyły szarpiące rwania u dołu brzucha.

- Cholera jasna - jęknęła przyjaciółka, kiedy wpadła do łazienki. Kucnęła obok mnie, odgarniając mi włosy - Jadłaś coś dzisiaj?

- Właśnie na to patrzysz - zdążyłam warknąć, zanim nie zalała mnie kolejna fala gorąca.

- Okay, wstań - poradziła, kiedy moje ciało się uspokoiło. Pomogła mi stanąć na nogi i poprowadzić do umywalki.

Obmyłam twarz ciepłą wodą, pozbywając się wszystkich resztek. Delikatne dreszcze jeszcze ogarniały moje ciało, ale na szczęście zanikały.

- Cholera, cztery dni przed ślubem, a ty dostajesz grypy żołądkowej. Może na sam ślub dostań okresu, co?!

- Och, daj mi.. - zamarłam, bo dopiero teraz dotarły do mnie jej słowa.

I nagle w głowie pojawił się obraz z domu Jonathana. Identyczna sytuacja. Pomoc Dorothei.
Przed oczami wyświetliły mi się liczby.
Zaczęłam na spokojnie obliczać, ignorując Isabelle, która ciągle coś do mnie mówiła. Wyprostowałam się, kiedy podała mi ręcznik.

- Clary? Co jest?

- Nie.. Nic.

- Zbladłaś. Na pewno wszystko w porządku? Nie martw się, przy mnie wyzdrowiejesz jeszcze dziś.

- Nie wątpię - szepnęłam, wycierając mokrą twarz.




***



Leżałam zwinięta w kłębek, wdychając zapach poduszki Jace'a. Sam był jeszcze na treningu, więc miałam jeszcze jakieś pół godziny na samotne leżenie.

Przekręciłam się na plecy, wpatrując w sufit - to nie było możliwe. Nie teraz. Nie w tym momencie.
Ukryłam twarz w dłoniach, uspokajając oddech. Jace nie mógł mnie zobaczyć w takim momencie.
Właśnie, Jace! Co ja mu powiem? Jeśli prawdą jest to co myślę...

Zamknęłam oczy, chcąc chociaż na chwilę się odprężyć. Odpychałam od siebie wizję moich podejrzeń, odruchowo chwytając się za brzuch.
Przecież to nie mogło się powtórzyć.





Rozchyliłam powieki, kiedy usłyszałam ciche kroki po pokoju. Jace stał przed komodą, wyciągając czysty podkoszulek po czym wciągnął go na siebie, czochrając czy tym włosy. Gwałtownie zamknęłam oczy, kiedy na mnie zerknął.

- Wiem, że nie śpisz, Clary.

Zmarszczyłam brwi, kiedy poczułam jak materac obok mnie się ugina i nagle ramię chłopaka owija się wokół moich.

Chciałam się odsunąć, ale on wręcz przeciwnie - przyciągnął mnie do siebie, całując w policzek.

- Jace - jęknęłam, wyrywając jedno ramię - Przestań.

- Gorszy dzień? - zachichotał, na co przewróciłam oczami.

- Źle się czuję - mruknęłam, całkowicie odwracając się do niego plecami - A to nie jest stan sprzyjający ciągłemu śmianiu się. A teraz wybacz, ale chciałam iść spać.

Czułam, jak hamuje śmiech, Och, byłam aż tak zabawna? Odsunęłam się od niego, układając się na drugim końcu łóżka.
Westchnął, ale na początku nie przysunął się do mnie.

- Chodzi ci o Camille?

- Nie wiem o czym mówisz - warknęłam, kuląc ramiona.

- O tym, że rozmawiała ze mną w bibliotece. Też tam byłaś, kochanie.

- Nie kochaniuj mi tu! - pisnęłam, siadając nagle.

- Co ci jest? - uniósł brew, uśmiechając się złośliwie - Masz okres, czy co?

Moje serce nagle się zatrzymało.
Nie. Nie okazuj zdenerwowania.

- Jesteś okropny - syknęłam, ponownie opadając na poduszki, plecami w jego stronę.

Nagle poczułam jak jedna jego ręka wślizguje się pod moją szyję, drugą oplata wokół mojej talii. Pisnęłam, kiedy unieruchomił moje ręce, nogą oplatając moje uda.

- Jace! - zaśmiałam się, jak skubnął zębami moje ucho, przenosząc się ustami do mojej szyi - Przestań!

Zaczął ssać moją skórę, w tym miejscu gdzie wczoraj zrobił mi malinkę. Jęknęłam cicho, zwijając się z tego doznania.

- Dalej będziesz się dąsać? - wyszeptał, tworząc klatkę z własnych ramion. Wpatrywałam się w jego złote oczy. Zmarszczyłam nos, ale jednak się uśmiechnęłam.

- Może. To zależy.

Nachylił się, stykając ze sobą nasze nosy.

- Od czego? - mówiąc to, chwycił ustami moje usta, wślizgując język do mojego.

Poczułam nagłe szarpnięcie w brzuchu.
Ała.

Tuszując lekki ból, uśmiechnęłam się, kręcąc głową. Zaskoczony spojrzał na mnie z przyspieszonym oddechem i szerszymi źrenicami.

- O co chodzi?

Pocałowałam go w policzek, wyrywając nadgarstki z jego uścisku.

- Już za cztery dni, kochanie.

- Przecież już to robiliśmy - jęknął, ocierając o siebie nasze brody.

- Może i tak. Ale chyba wytrzymasz cztery dni? - uśmiechnęłam się, spychając go na bok.

- No nie wiem. Będzie trudno.

Nachyliłam się, żeby dać mu szybkiego buziaka w policzek.

- Wierzę w ciebie.













19 marca






- Podobno Przyziemni robią imprezy przedślubne. Wieczór panieński, czy jakoś tak! - pisnęła Isabelle, kiedy wybierałyśmy dla niej sukienkę. Trzymała już dwie do przymierzenia, ale potrzebowała jeszcze jednej.

- Obejdzie się - westchnęłam, wyobrażając sobie przyjęcie skraplane alkoholem.

- Och, nie potrafisz w ogóle się bawić - machnęła ręką, zamykając się w przebieralni. Przewróciłam oczami, opierając się o przeciwległą ścianę. Wpatrywałam się uporczywie w swoje znoszone, czarne trampki, kiedy poczułam kolejny ból brzucha. Skrzywiłam się, lekko kuląc.

- Wszystko w porządku?

Podniosłam wzrok na młodego chłopaka, który miał na sobie uniform sklepu. Brązowe włosy miał zaczesane do góry, doskonale podkreślające zielone oczy.

- Tak - wydusiłam, opierając dłoń na biodrze - Wszystko w porz.. - kolejny skurcz.

- Uwaga - powiedział, chwytając mnie za ramiona - Powinnaś usiąść - polecił, prowadząc mnie do niewielkiej pufy. Nogi same się pode mną ugięły a ja wylądowałam na miękkim meblu.

- Naprawdę, wszystko jest w porządku. Ale dziękuję - uśmiechnęłam się, spoglądając na chłopaka.

- Cała przyjemność po mojej stronie.

- Clary! - z przymierzalni wyskoczyła Isabelle, ubrana w złotawą sukienkę na ramiączka, z rozkloszowaną spódnicą do kolan - Wszystko w porządku?

- Spokojnie - uśmiechnęłam się - Pomógł mi..

- David - uśmiechnął się, podając dłoń najpierw mi, potem mojej przyjaciółce. Ta jednak stała z wytrzeszczonymi oczami, wpatrując się w bruneta.

- David Rothari?

Uśmiech z twarzy chłopaka nagle zniknął.

- Isabelle Lightwod.









Okay, następny rozdział powinien się pojawić góra środa :) Wybaczcie że ten taki krótki, ale dodałam go szybko, jak na mnie :)

Jeśli czytasz, zostaw po sobie jakiś ślad.


14 komentarzy:

  1. Cudowne ale niech nie będzie w ciąży wszystko tylko nie to i niech Jonathan nie zniszczy ślubu
    Proszę niech ona nie będzie w ciąży nie to będzie sama nie wiem działanie jej brata wszystko tylko nie ciąża
    Rozdział cudowny życzę weny weny i jeszcze raz weny i oczywiście pomysłów

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest cudowne. Proszę dodaj szybko next.

    OdpowiedzUsuń
  3. Środa ? Wytrzymam ;) Pisz co chcesz byle mi nikogo nie uśmiercaj :( a właśnie skoro mowa o śmierci, co z Luną ? Bo chyba wróci , nie ? Czekam na następną Notatke :**** kocham

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie, błagam, najgorsze co można zrobić blogowi to wskrzeszać każdego po kolei. Jak nie żyje to niech tak zostanie xD

      Usuń
  4. Lubie ciebie i twojego bloga dlatego nominuje cię do Liebstera, więcej na:
    http://nocnilowcy.blogspot.com/2015/03/liebster-award-blog.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział!!! Clary jest w ciąży, no nie?
    Prośba. Niech Jonathan nie zniszczy ślubu!!!
    Dawaj mi tu szybko NEXT!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział BOSKI <3 NIEZIEMSKI <3 NIC DODAĆ, NIC UJĄĆ <3 Mam gdzieś czy Clay będzie w ciąży czy nie, ważne żeby było CLACE i AKCJA, ale mówiąc "akcja" nie miałam na myśli Jonathana niszczącego ślub !!!! Jeśli tylko go tam wciśniesz o osobiście cię ukatrupię !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam sie z Tobą. Akcja! CLACE! JONATHAN niszczący slub ba moze nawet mu w tym Camile pomóc

      Usuń
  7. Super! Niech Clary będzie w ciąży, będzie ciekawiej ;D a do środy poczekamy!

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdzial boski! Tak się ciesze ze tak szybko go dodałas! Tylko błagam Cię niech Clary nie będzie w ciąży! Jakoś nie pasuje mi to do twojej boskiej historii <3 Może to Jonathan coś jej robi? Tylko niech nie niszczy ślubu! A co z Luna? Mam nadzieje ze Clary uda się ją przywrócić! Czekam do środy i życzę duzooo weny! :* :* <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Clary w ciąży?! Nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie... i jeszcze raz nie. Nie może być!
    A tak z innej beczki: nominowałam cię do LBA. Więcej na http://jestem-morgenstern.blogspot.com/2015/03/i-znowu-nominacja.html?m=1
    Tysja

    OdpowiedzUsuń
  10. Jupi super :))) Kiedy powie Jacowi? Już się boję:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie nie nie Clary nie może być w ciąży znowu niech wytłumaczy Jaceowi co to antykoncepcja i jak zniszczy ktoś ślub a podejrzewam Camille lub Jonathana i dopiero w środę ???

    OdpowiedzUsuń