piątek, 27 marca 2015

25. Tak cudownie to brzmi, kiedy to wymawiasz.


Clary


- Co?

Poczułam, jak moje serce się zapada na jego chłodny ton.

- Jestem. W. Ciąży - wyszeptałam, spoglądając na niego. Momentalnie zrobił się blady, zaciskając usta w wąską kreskę

- Jace, przepraszam, ja...

- Cholera! Co ty sobie myślałaś, Clary?! - wrzasnął, podnosząc się gwałtownie z łóżka  Co to do cholery ma być?!

Skuliłam ramiona, w oczekiwaniu na dalsze krzyki. Miałam rację.

- Czy ty w ogóle myślałaś?! Clary..!

- To moja wina?! - tym razem i ja krzyknęłam, odrzucając od siebie kołdrę - Wydaje mi się, że to ty w pewnym momencie zapomniałeś o istnieniu zabezpieczenia, zwanego prezerwatywą!

- Teraz mi wmawiaj, że tylko faceci mogą się zabezpieczać!

- Okay, przepraszam! Jest mi przykro, okay?! - podniosłam się na równe nogi - Przykro mi, ale..!

- I słusznie - warknął, wyrzucając ręce do góry.

Zmarszczyłam brwi, powstrzymując się aby moje usta nie ułożyły się w literę O.

- Co? - wyszeptałam z niedowierzeniem.

- Powiedziałem: i słusznie - warknął, po czym zaczął nakładać na siebie spodnie i czystą koszulkę.

- Co ty wyprawiasz?

- Idę się przejść.

- W środku nocy?! - pisnęłam, krzyżując ramiona na piersi.

- Naprawdę teraz to jest twoim największym problemem?!

Poczułam, jakby ktoś wbił mi sztylet w serce i przekręcił ostrze. Chciało mi się po prostu płakać.

Wiedziałam. Wiedziałam, że właśnie tak zareaguje.

- Jace...

Ale on już wyszedł szybkim krokiem z pokoju, później z mieszkania, zatrzaskując z impetem drzwi. Opadłam na materac, pozwalając moim łzom wylać się na powierzchnię.










Następnego ranka, obudziłam się ze świadomością, że Jace'a nie ma obok mnie.

Oczywiście że nie.

Zwlekłam się z łóżka, ignorując lekkie kłucie w brzuchu, po czym włożyłam na siebie jego bluzę i wyszłam z sypialni. W mieszkaniu panowała cisza. Albo nie wrócił, albo spał w którymś z pokoi. Nie zamierzałam tego sprawdzać.

W kuchni zaparzyłam sobie zielonej herbaty, po czym usiadłam na barowym krześle przy barku. Kubek, pomimo że parzył moje dłonie, był ściskany przeze mnie jeszcze bardziej.

"Co ty sobie myślałaś?!"

Że mnie kochasz chociaż na tyle, by to zaakceptować?

Nie upiłam ani łyka. Odstawiłam herbatę na bok, nabierając ochoty na szybki prysznic.

Niechętnie odtwarzałam naszą kłótnię.
Jak bardzo mnie teraz nienawidził?

Zostawiłam uchylone drzwi do łazienki, zdejmując z siebie jego bluzę, bluzkę oraz swoją bieliznę. Kopnęłam to wszystko w kąt, rozsuwając szklane drzwi kabiny.

Ciepła woda jednak ani na chwilę nie pozwoliła mi się rozluźnić. Potrzebowałam do tego Jace'a. I tylko jego.
Woda spływała po mojej twarz, włosach. plecach i nogach, zmywając resztki wczorajszego dnia. Pragnęłabym cofnąć czas, żebym nie wpadła. Ale tak się nie da.

Szybko skończyłam swój prysznic, owijając się białym szlafrokiem. Miękki materiał zaczął wchłaniać krople wody, kiedy stanęłam przed ogromnym lustrem.

Wyglądałam okropnie. Blada, z pokołtunionymi, mokrymi włosami i cieniami pod oczami.

Przechyliłam głowę, zastanawiając się, czemu akurat mnie to spotyka.

"Zawsze dostaję to, czego chcę"

W odbiciu dostrzegłam twarz Lilith. Jej okropny uśmiech. Czarne oczy i cieknącą krew z ust. Wytrzeszczyłam oczy, odwracając się, ale za mną nikogo nie było.

- Zostaw mnie! - wrzasnęłam, uderzając pięścią w lustro. W mojej głowie rozbrzmiał jej śmiech, w momencie kiedy te drobne jak i duże odłamki szkła, rozsypały się we wszystkie kierunki. Ponownie krzyknęłam, jednak tym razem z bólu.

Z mojej dłoni sączyła się krew, a z ran wystawały drobne odłamki szkła. Zacisnęłam drugą dłoń wokół nadgarstka tej rannej, jęcząc.

- Clary?

Rozpoznałam głos Jace'a, ale nie spojrzałam na niego .Jednak w mgnieniu oka stał u mego boku, ujmując skaleczoną rękę. Nie miałam pojęcia skąd miał stelę - prawdopodobnie nosił przy sobie odkąd wyszedł w nocy - ale szybko użył jej na mnie, Na kostce pojawił się niewielki Znak Iratze, a rany oraz szkło zaczęły znikać. Tak samo i ból.

Spojrzałam na Jace'a - był wystraszony. Nie zły.
Tylko i wyłącznie wystraszony. Ujął dłońmi moją twarz, opierając swoje czoło o moje. Miałam wrażenie że serce za chwilę mi eksploduje, a ja po prostu upadnę.
I pewnie by tak było, gdyby nie silne ramiona Jace'a, który po chwili jedną dłoń trzymał na moich plecach, drugą pod kolanami, niosąc mnie powoli w stronę salonu.

Posadził mnie na kanapie, na chwilę znikając w kuchni. Wrócił z mokrą ściereczką i suchym ręcznikiem, którymi zaczął mi obmywać resztki krwi z niedawnej rany.

Wpatrywałam się w jego ostrożne ruchy, niepewna czy mogę się odezwać. Bałam się, że przeze mnie znowu zaczniemy się kłócić, a tego bym nie zniosła.

Zamiast tego milczałam. Podobnie jak on.

- Jutro wracamy do Nowego Jorku.

Co?

- Ale...

- Po prostu się spakuj - mruknął, wstając na równe nogi. Odwrócił się do mnie plecami, oddalając się powolnymi krokami.
I tak znów zostałam sama, ponieważ później zamknął się w dodatkowej sypialni, podczas gdy ja siedziałam nieruchomo na kanapie.
Cóż, to tyle, jeśli chodzi o nasz miesiąc miodowy.







***




Całe popołudnie spędziłam na pakowaniu swoich rzeczy. Nie miałam ich na szczęście zbyt wiele. Około szesnastej, moja walizka stała spakowana przy drzwiach, czekając cierpliwie na jutrzejszy dzień.

Położyłam się na łóżku, wpatrując się w padające do środka promienie zachodzącego słońca. Chciałam tylko, aby w końcu moje życie mogło być normalne. Przez jeden, dłuższy okres.

Zamknęłam oczy, z nadzieją że kiedy się obudzę, wszystko będzie w normie.







****








Ocknęłam się, kiedy za oknem świeciły już latarnie oświetlające uliczki. Leżałam zwinięta w kłębek, przytulając policzek do miękkiej poduszki. Dziwnie się czułam w pokoju, którego nie dzieliłam z Jace'm.
Dotknęłam się za brzuch, mając wrażenie, że coś we mnie pęcznieje. Moje serce się skurczyło, powodując okropny ból.

"Co ty sobie myślałaś?!"

Zacisnęłam powieki, odpychając od siebie ostry ton Jace'a.
Dlaczego zareagował aż tak? Przecież.. Rozumiem, to dla niego szok. Ale dla mnie również!
Może go nie chciał. Mógł go nienawidzić. Ale ono było jego. I nic tego nie zmieni.

- Widzisz? To dowód, że w moim życiu nic długo nie może trwać dobrze - szepnęłam, pewna że malutki zarodek mnie słyszy.

Podskoczyłam, na ciche pukanie do drzwi. Poprawiłam włosy i otarłam zaschnięte łzy, odchrząkując.

- Proszę.

Moje serce zamarło, kiedy zza drzwi wychyliła się głowa Jace'a. Przyciągnęłam kolana pod brodę, owijając się szczelnie kocem.

- Mogę?

Kiwnęłam głową, ciesząc się, że o to zapytał. Zamknął za sobą drzwi, niepewnie podchodząc do mnie. Obserwowałam jego pełne gracji ruchy, kiedy usiadł obok mnie na materacu, jednak na tyle daleko, aby mnie nie dotykać.

- Przepraszam - szepnęłam, spuszczając wzrok - Ja..

- To ja przepraszam - mruknął, wprawiając mnie tym w zdezorientowanie - Przestraszyłem się. To tyle.

Tyle?
Tylko.. Tyle?

- Byłeś niesamowicie wściekły - szepnęłam, bawiąc się nerwowo palcami.

- Nie potrafiłem znaleźć innej, odpowiedniej na tą sytuację reakcji - warknął, doprowadzając mnie tym do lekkiego dreszczu.

Ała.

- Ostatni raz dowiedziałem się że byłaś w ciąży, kiedy.. - zatrzymał się, na wspomnienie tamtego wydarzenia - Nie potrafię sobie wyobrazić ponownej takiej sytuacji.

Spojrzałam na niego, tak, że nasze spojrzenia się skrzyżowały.

- Poza tym.. Nie widzę siebie w roli ojca - przyznał, wzruszając ramionami.

- Dlaczego?

- Nie wiem. Mam dopiero siedemnaście lat, Clary. Kilka dni temu przyjęłaś moje nazwisko. To i tak dużo, jak dla nas.

Przewróciłam oczami, odrzucając od siebie koc.

- Doskonale wiesz, że zaszłam w ciążę, zanim oznaczyłeś mnie Runami.

- Może to moja wina? - syknął, a ja poczułam, że to mój ton do tego doprowadził.

- Nie! Cholera, nie!  - poprawiłam się, nie chcąc zepsuć tej rozmowy, która ewidentnie prowadziła do pogodzenia - Ale sądzę, że wielki Jace Herondale poradzi sobie z czymś takim, jak zaakceptowanie tego, co się stało i nie zostawienie mnie!

Rzucił mi rozwścieczone spojrzenie, podobnie jak ja jemu. Jednak to nie mi nastrój zmienił się ekstremalnie szybko.

Podciągnął się na łóżku, jednocześnie wciągając mnie na swoje kolana. Usiadłam na nim okrakiem, kiedy dokleił do siebie nasze ciała.

- Nie pozbędziesz się mnie tak szybko - szepnął, a ja potraktowałam to jako obietnicę, zapewnienie.

Wplątałam palce w jego puszyste włosy, spuszczając wzrok na swój brzuch. Byłam szczęśliwa, że w końcu mnie dotyka.

- Damy sobie radę. Ale tylko, jeśli stawimy czoło temu wszystkiemu razem. Herondale'owie to silny ród, zapomniałeś?

Uśmiechnął się lekko, chwytając lekko zębami moją wargę.

- Tak cudownie to brzmi, kiedy to wymawiasz.

- Co? Twoje nazwisko? - spytałam, chcąc się z nim podroczyć.

- Nasze - wymruczał, przerzucając mnie na plecy i przyciskając do materaca. Poczułam, jak wślizguje swoją dłoń pod moją koszulkę i kładzie ją na brzuchu - Moje. Twoje. Jego.

Moje serce właśnie wykonało salto. Pocałował mnie uroczo w nos, kiedy wyszeptałam.

- A jeśli to ona?

Zmrużył oczy, całując mnie słodko.

- Mogą być i oni. Ale.. Będą nasi.












Jeśli chodzi o pytania do Team Good - miałam ogromną nadzieję na prowadzenie dwóch blogów. Ale niestety, nie mam aż tak podzielnej weny. Postaram się utworzyć nowego bloga, kiedy skończę z "Miastem Cieni"


Jeśli czytasz, zostaw po sobie jakiś ślad.






9 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Na początku Jace mnie wkurzył, ale na końcu był taki słodki. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu Jace powrócił. Ale ta końcówka słodka ;* Co ta Lilith chcę od Clary mało jej było dziecko niech zostawi w spokoju. Czekam na next. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No, w końcu nie jest tak obrzydliwie słodko :D. Kłótnie zawsze na propsie :3
    Co do tego szkła: najpierw trzeba wyciągnąć, potem narysować runę. Jest to napisane w Mechanicznym Księciu :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział W.O.W <3 Najpierw Jace mnie wkurzył, ale na koniec... ACH<3 Rozdział ci wyszedł i to bardzo (właściwie jak zawsze :D).
    Z niecierpliwością czekam na NEXTA <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaa nie czytałam poprzedniego rozdzialu i chyba sie ciesze bo skończyłas w takim momencie ze do tej notki bym nie wytrzymała ach ta moja ciekawość.
    Csekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniałe zakończenie rozdziału ! ! ! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialne!!! <333

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja chce jeszcze!! Gdzie jest next?!

    OdpowiedzUsuń
  9. Prosze tylko nie kończ z "Miastem Cieni"

    OdpowiedzUsuń