wtorek, 23 grudnia 2014
11. Uwielbiam je.
! Veronice Hunter, która od początku bloga była ze mną :) dziękuję Aniołku <3 !
Ocknęłam się ponownie w skrzydle szpitalnym.
Boże, znowu?
Usiadłam, masując tył swojej głowy.
W którymś momencie musiałam nieźle oberwać, tylko nie za bardzo mi się przypomina w którym.
Tak naprawdę, niewiele pamiętam. Tylko mój ciągły płacz, osuwające się na ziemię ciało Dorothei, i mocny upadek na podłogę. I jeszcze...
- Tom - szepnęłam, rozglądając się. Też tu musiał być. I był. Dwa łóżka dalej ode mnie. Chyba spał, bo jego oddech był płytki i równomierny.
Zeskoczyłam z łóżka - trochę chyba zbyt gwałtownie, bo zakręciło mi się w głowie. Ciągle miałam na sobie skarpetki, dzięki czemu nie było mi zimno, kiedy szłam po zimnych kafelkach.
Kiedy dotarłam do jego łóżka, cieszyłam się że śpi, bo nie mógł zobaczyć mojej reakcji. Kości policzkowe miał zapadnięte, pod oczami widniały sińce - bardziej z przemęczenia. Ramię i całą rękę miał zawiniętą bandażem, przez który lekko przesączyła się krew.
A to wszystko moja wina.
Przysunęłam sobie niskie krzesełko, siadając obok Toma. Ujęłam jego chłodną dłoń, przykładając ją sobie do policzka.
- Przepraszam wyszeptałam, czując jak łzy znowu napływają mi do oczu - Tak bardzo przepraszam.
- Clary?
Podniosłam wzrok na Aleca. Miał na sobie czarne jeansy, glany i szarą bluzę.
Nie widziałam wcześniej tego kolczyka w brwi.
Nie powiem, dobrze wygląda.
- Powinnaś odpoczywać - powiedział, siadając obok mnie. Kiwnęłam głową, czując jak nagle ogarnia mnie zmęczenie.
- Po prostu... Chciałam przy nim posiedzieć - zaczęłam bawić się palcami Toma, przyglądając się jego wycieńczonej twarzy.
- Jak duży szok wywołaliśmy?
- Żartujesz? - uśmiechnął się lekko, a jego czarne włosy opadły na jedno oko - Maryse i Robert prawie dostali zawału. Ale tak poważnie... Nieźle nas wystraszyliście. Nigdy nie słyszałem tak rozpaczliwego krzyku Luny. Ona was znalazła. A my ją. Była taka blada... - zmarszczył brwi, na wspomnienie tej sytuacji - A wy.. Tom.. Kompletnie poharatani. Clary, co się stało? Gdzie wy w ogóle byliście?
Uczucie w moim brzuchu na myśl wczorajszego wydarzenia... Zapomniałam, że każdy z nich będzie żądał wyjaśnień.
Odgarnęłam kosmyk włosów za ucho, wbijając wzrok w Aleca.
- W Idrysie.
- W Idrysie-co? Po co?
- Musiałam... Po prostu musiałam, Alec.
Uniósł brew, nie do końca przekonany w to co mówię. Wolałam, żeby już wszyscy przy tym byli. I nie musiała każdemu z osobna tłumaczyć.
- Wiem tylko, że to przeze mnie on tu leży.
- Clary, to nie twoja wina...
- Gdyby ze mną nie poszedł... Nic by się nie stało.. Ale on.. On się uparł, że..
Chłopak położył mi dłoń na ramieniu.
- Sądzisz, że puściłby cię samą?
- Ja...
Po moich policzkach już ciekły łzy. Otarłam je pospiesznie, chowając twarz w dłoniach.
- Alec, daj mi zostać samej. Proszę...
- Dobrze.
Kiwnęłam głową, ponownie chwytając w dłonie dłoń Toma. Pochyliłam się, kładąc swój policzek obok jego uda.
Słyszałam tylko jak młody Lightwood wychodzi, zamykając za sobą drzwi.
Nie wiem jak szybko później usnęłam. Ale obudziło mnie łaskotanie w policzek. Rozchwyliłam powieki aby zobaczyć, jak Tom głaszcze mój policzek.
- Hej - głos miał zachrypnięty.
- Hej - szepnęłam.
- Długo spałem?
Zerknęłam na ogromny zegar na końcu sali.
- Hm, nie wiem. Nie wiem ile ja sama byłam nieprzytomna.
- Coś mi się wydaje, że przekonam się jak to jest tak długo być traktowanym jak kompletna kaleka.
Przewróciłam oczami, uradowana że ma siły żartować. Powoli wracał do siebie. Usiadłam obok niego na łóżku, stukając palcami o jego kolana.
- Jak się czujesz?
- Cóż, pomijając fakt że omal nie oberwałem strzałą w serce, to świetnie.
Posmutniałam, spuszczając wzrok.
Bo oczywiście, to przeze mnie.
- Przepraszam - chociaż wiedziałam, że to nie naprawi wszystkiego.
- Clary, to nie twoja wina. Sam chciałem z tobą iść.
- Gdyby nie to, że jestem cholernie uparta, w ogóle byśmy tam nie poszli. Ty w najmniejszym stopniu nie zostałbyś ranny. A tak...
- Hej - chwycił moją dłoń - Jest okay. A jak nie przestaniesz się obwiniać, to przyrzekam że jak już dojdę do siebie, to ci dowalę.
Zaśmiałam się, rozluźniona tym, że wrócił dawny Tom.
Ja mogłam opuścić skrzydło szpitalne dwa dni po tym, jak w nim wylądowała. Tom, niestety trochę dłużej tam posiedzi.
Nie obyło się od żądania wyjaśnień. Od razu jak wróciłam do swojego pokoju, zostałam zawołana przez Maryse do gabinetu Hodge'a.
No więc.
- Clary, co się stało? Po co na Anioła poszliście do Idrysu?!
Błagam, zabijcie mnie.
- Trochę długo by mówić...
- Mamy czas - przekonała, krzyżują ramiona na piersi - Co się wydarzyło?
Westchnęłam, czując jak moje serce przyspiesza.
Opowiedziałam o wszystkim. O zaułku i demonie. O rezydencji. Dorothei. I o tym, że ktoś mnie szuka.
Ale nie zdążyła mi już powiedzieć, kto.
- Jesteś pewna?
Cała trójka była delikatnie wstrząśnięta.
- Tak, Maryse.
- Możliwe, że to dlatego Valentine ją tu wysłał - stwierdził Robert.
- Nie uważasz, że powinien nam wtedy o tym powiedzieć?!
- Uważam Maryse. Ale może nie powiedział, bo tak było lepiej?
Cała narada polegała na jednym - nikt inny ma się nie dowiedzieć. Ani Isabelle, Kelly czy Luna. Ani Alec, Will, czy... Jace.
Nikt. Sam fakt, że wiedziała nasza piątka, to było za dużo.
Szłam właśnie do skrzydła szpitalnego, kiedy natrafiłam na Jace'a.
- Um... Hej.
- Hej - wymruczał, mierzwiąc moje włosy. Zadrżałam, pod tym dotykiem.
Spojrzałam mu w oczy, natychmiast tego żałując. Zawsze, ilekroć to robiłam, na moje policzki wpływał jednoznaczny rumieniec.
- Twój chłopak już czeka a ciebie. Wydaje mi się że wzdycha do siebie, odkąd ostatni raz go odwiedziłaś.
- Tom to.. Ugh, to nie mój chłopak - naburmuszyłam się, krzyżując ramiona na piersi.
- On też tak uważa?
Przewróciłam oczami, chcąc go minąć. W ostatniej chwili chwycił mnie w talii, przyciskając do siebie. A ja - naprawdę, nie wiem czemu - w tym samym momencie złapałam go za kark, pociągając w dół. Kiedy nasze usta się zetknęły, wywołały impuls, przeszywający każdy mój nerw. Jego język rozchylił moje wargi, zderzając się z moim. Błogi zapach był jak ambrozja, która dodawała skrzydeł. Byłam jej spragniona. Spragniona Jace'a. Było mi go ciągle mało.
- Uwielbiam je - szepnął w moje usta, delikatnie przygryzając moją dolną wargę. Przesunął się ustami na moją szyję i dalej, tuż za moja ucho. I zabijcie mnie - to było takie cudowne uczucie.
Odetchnęłam ciężko w jego ucho, co sprawiło że jego usta zaczęły pracować z większym zaangażowaniem. Zacisnęłam palce na jego biodrach, kompletnie zapominając co przed chwilą miałam zrobić i dokąd iść.
Oderwał się od mojej skóry, przyciskając swoje czoło do mojego. Oczy pociemniały mu z podniecenia, a w nich igrały iskry wesołości. Zatopiłam się w nich, w swoim własnym odbiciu.
Po chwili uszczypnął uroczo mój policzek i cmoknął drugi, po czym odszedł w kierunku pokoi. Czułam jak ciepło powoli mnie opuszcza. Oblizałam usta, jakbym ciągle szukała ust Jace'a. Moje oczy obserwowały jego plecy w miarę jak tylko się oddalał, aż nie zniknął za rogiem.
- Rozmawiałaś z Ligtwoodami?
Siedziałam z Tomem na jego łóżku. Nasze ramiona stykały się, a moja prawa noga przerzucona była przez jego lewą.
- Tak. Powiedzieli, żeby nikt się o tym nie dowiedział.
- Słusznie. Za duże ryzyko.
Kiwnęłam głową, opierając się o poduszkę. Tom musiał spędzić tutaj jeszcze PRZYNAJMNIEJ pięć dni. Jego leczeniem zajmował się Hodge i - jakby nie patrzeć - ja. Ponieważ Luna - nie żeby coś - ostatnio pracowała nad czymś z Willem.
- Myślisz, że ojcu udało się jednak uciec? - spytałam, chwytając jego dłoń.
- Na pewno. Clary, nie zostałaś..
- Sierotą? - dokończyłam, ale ciężko przeszło mi to przez gardło.
- Nie jesteś nią.
Przygryzłam wargę, patrząc mu w oczy.
- Boję się Tom. O co w tym wszystkim chodzi? Kto mnie szuka? Dlaczego?
Oparł policzek o czubek mojej głowy, wdychając mój zapach. Czułam, jak się rozluźnił.
- Wszystko jest dobrze. Jesteśmy przy tobie. Ja przy tobie jestem.
Uśmiechnęłam się delikatnie, zamykając oczy.
- Dobrze jest mieć takiego przyjaciela jak ty, Tom.
Napiął się, a ja zrozumiałam dlaczego. Użyłam słowa.. Przyjaciel.
Och.
Ścisnęłam mocniej jego kostki.
- Przy tobie, czuję się bezpieczna. Ale.. Jesteś jednak moim przyjacielem.
- Jace.
- Co?
- To Jace, prawda?
Moje serce przyspieszyło i poczułam nieprzyjemne mrowienie w brzuchu.
- Tom, po prostu...
- Nie. Rozumiem. Jasne, w porządku.
Nic nie było w porządku. Wiedziałam o tym. Pogorszyłam sprawę.
Czemu ja muszę zawsze coś spieprzyć?
Jestem taką totalną kretynką.
Zauważyłam, że mięśnie szczęki mu się napięły, a wzrok stracił najmniejszą cząstkę wesołości.
- Clary.. Jest późno. Rozumiesz...
- Tak - szepnęłam, puszczając jego dłoń, wstając z łóżka - Dobranoc.
- Dobranoc - mruknął, nie patrząc na mnie.
Świetnie.
Wyszłam ze skrzydła szpitalnego, szybkim krokiem wracając do pokoju. Kiedy już tylko zamknęłam za sobą drzwi upadłam na łóżko, tłumiąc całą złość i smutek w poduszce. Nawet Church dziś do mnie nie przyszedł.
Całą noc spędziłam na niedorzecznym wylewaniu łez. A najzabawniejsze było to, że sama się do wszystkiego przyczyniłam.
Świetnie Clary, Pogratulować.
Hej :)
Dziękuję, że tak szybko dobiliśmy do 3k wyświetleń <3
No to w zamian musiałam dla was cośś dodać :)
Ale czy tylko rozdział 9 będzie się szczycił taką dużą ilością kom? :')
Btw, czy macie jakiś swój ulubiony pairing w moim opowiadaniu? :') stworzyliście nazwy typu CLACE? (Clary + Jace)?
Jeszcze raz Wesołych Świąt moje Aniołki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Boski proszę jutro next jak dasz radę ! <3
OdpowiedzUsuńOjej, jutro nie obiecuję :( i tak w ciągu dwóch dni opublikowałam dwa rozdziały :') ale cóż, wydaje mi się że - 25/26 będzie nowy rozdział :*
UsuńSuper rozdział! Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńOooo <3 Dziękuje ci mój ANIOŁKU za dedykt !<3 Rozdział BOSKI, FANTASTYCZNY I PIĘKNY !<3 Wesołych świąt !!!!
OdpowiedzUsuńWow. Rozdział super. Jeszcze raz życze wesołych świąt. Pozdrawiam z Częstochowy, gdzie spędzam święta. Czekam na next. <3. Julia
OdpowiedzUsuńCudo <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam Clace,ale Tom jest po prostu cudowny,uroczy i wgl *__*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję ,ze jednak będzie cos między nim a Clary ,oczywiście nie na wieki wiekow ,bo jest jeszcze Jace ;)
Mam nadzieję ze Tom nie zerwie kontaktu z Clary :*
Clace forever! ♥♥♥ super rozdzial!
OdpowiedzUsuńSUPER ROZDZIAŁ !!! Oby tak dalej :) Jesteś świetna !! Czekam z utęsknieniem na next !!
OdpowiedzUsuńOna będzie z Jacem, prawda? Nie żebym nie lubiła Toma, ale on się nie nadaję na jej chłopaka,jest za słodki ;D Mam nadzieję, że jeszcze w święta coś przeczytamy ;DD Wesołych ogólnie i dużo weny pod choinką! ;*
OdpowiedzUsuńAiko
Ten rozdział jest cudowny już nie mogę doczekać się kolejnego mam nadzieję że jeszcze cudowniejszy :D pozdrawiam i życzę dużo ale to bardzo dużo weny :*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Nie wiem co myśleć o Jasie. Lubię Clace, ale szkoda mi trochę Toma. No, ale zobaczymy co będzie później, mam nadzieję że będzie równie ciekawie jak teraz. :)
OdpowiedzUsuńBoże dziewczyno kocham cie. Jesteś genialna. Ale nigdy więcej nie kończ w takim momencie bo zwariuje. Albo to Maryse albo Izzy❤️
OdpowiedzUsuń