czwartek, 2 kwietnia 2015

32. Wiesz, co masz robić?


Clary





Nie potrafiłam się nacieszyć widokiem Julie. Nikt tak naprawdę nie mógł. Każdy nachylał się nad nią, mówiąc i rozśmieszając mojego Aniołka.

- Jest cudowna - westchnęła Isabelle, głaszcząc ją po główce - I ma twoje oczy.

Uśmiechnęłam się lekko, kiedy nagle ogarnęła mnie fala zmęczenia, Przeciągnęłam się, pobudzając tym każdy mięsień.

- Chyba powinnaś się położyć.

Miała rację. Od kilku dni praktycznie nie odstępowałam od kołyski Julie. Należał mi się chociaż minimalny odpoczynek. A z tym nie powinno być problemu - Julie nie wykazywała potrzeby ciągłej uwagi.

- Tak, cóż - westchnęłam, pocierając zmęczone oczy - Do zobaczenia rano?

Dziewczyna cmoknęła mnie w policzek, uśmiechając się lekko.


- Dobranoc.

Nachyliłam się by pocałować Julie w policzek, po czym położyłam ją w kołysce i wyszłam z jej pokoiku. Był oddalony dwie jedną sypialnię dalej od mojej i Jace'a.

Kiedy weszłam do naszego pokoju, zobaczyłam wyciągniętego na łóżku ukochanego, w samych dresach i wilgotnymi włosami.

- Hej - szepnęłam, kładąc się obok niego na łóżku.

- Hej - wymruczał, zwracając na mnie całą swoją uwagę. Przygryzłam lekko wargę, kiedy uśmiechnął się do mnie, wbijając swoje złote oczy w moje.

- Tak się cieszę, że ma twoje oczy - wyszeptał, nachylając się ku mnie.

- Och?

- Obawiam się jednak, że będzie blondynką.

- Nie życzyłabym jej, aby była ruda - parsknęłam śmiechem, kiedy przekręcił nas tak, że wisiał nade mną, błądząc ustami po mojej szyi, szczęce.

- Cóż, zadowalający fakt, że ma coś ze mnie.

Odnalazłam ustami jego usta, wplątując palce w jego puszyste, kręcące się włosy. Chwycił mnie pod kolana, oplatając się moimi nogami w talii. Mruknął z zadowoleniem, kiedy wygięłam się w łuk, ocierając się o jego nagą pierś.

Och, jak długo czekałam na coś takiego!
W jednej chwili chwycił rąbek mojej koszulki, ściągając mi ją przez głowę. Zarumieniona lekko, nawinęłam sobie na palec sznurki jego dresów, kąsając zębami jego szyję. W jednej chwili jęknęliśmy cicho, wyczuwając budujące się między nami napięcie, którego pomału nie byłam w stanie znieść.

- Kocham cię, Clarisso Herondale - wyszeptał, zaczepiając palce o gumkę moich dresów.

- Kocham cię.





- Długa noc? - zachichotała Isabelle, kiedy rano przygotowywała mi kawę.

- Nic mi nie mów- westchnęłam, wyciągając się na blacie.

Cóż, nie mogłam narzekać. Uśmiechnęłam się lekko na wspomnienie z dzisiejszej nocy - na usta Jace'a, błądzące po moim ciele. O jego dłoniach, rozpalających moją skórę. Jego gorący oddech, tuż przy moim uchu i moje ciche jęki, za każdym, powolnym  i harmonicznym ruchem naszych bioder.

Zarumieniona wzięłam kubek kawy od Izzy, zaciskając wokół niego place.

- Za miesiąc Cici Bracia przyjdą, oznaczyć Julie Runami Ochronnymi - oznajmiła, zajmując miejsce naprzeciwko mnie. Kiwnęłam głową, upijając łyk napoju, kiedy do kuchni weszli Alec i Jace. Oboje mieli na sobie tylko dresy, tyle że Jace szare, a Alec - granatowe.

- Mamy coś do jedzenia? - jęknął Alec, kiedy Jace przytulił mnie do swojej piersi. Oparłam się wygodnie o niego, kiedy położył swój podbródek na czubku mojej głowy.

- Mogę ci usmażyć jajecznicę! - zaoferowała się uradowana Isabelle, na co Alec wytrzeszczył oczy.

- Straciłem apetyt - zatrzasnął drzwi od lodówki, na co oboje z Jace'm wybuchnęliśmy śmiechem.

- Alec! - mruknęła Izzy, zakładając ręce na piersi - Jesteś okropny.

Chłopak uśmiechnął się, targając siostrze włosy.

- Też cię kocham, siostrzyczko.










Rok później  (17 stycznia) - Jace 19 lat, Clary 18 lat, Julie - 1 rok 2 miesiące.




- Shh -  przyłożyłam palec do ust, kiedy Julie z trudem hamowała swój śmiech. Uchyliłam drzwi od naszej sypialni, ukazując jeszcze śpiącego Jace'a.

- Wiesz co masz robić? - szepnęłam, biorąc ją na ręce. Kiwnęła główką, zakrywając mi swoją tłustą rączką usta.

- Bo obudzis tatusia - zmarszczyła lekko brwi, kiedy postawiłam ją na łóżku. Materac delikatnie ugiął się pod jej ciężarem, kiedy zaczęła czołgać się w stronę Jace'a.

- TATA! - pisnęła, wskakując mu na pierś. Jace zdusił okrzyk zaskoczenia. Parsknęłam śmiechem, klęcząc na krawędzi łóżka.

- Ugh, przestań mi molestować twarz - zaśmiał się blondyn, chwytając Julie pod pachy.

Uniósł ją do góry, wywołując jej niekontrolowany chichot.

- Wsystkiego najlepsego! - krzyknęła, wymachując rączkami.

Mój ukochany usiadł, przyciągając sobie córkę do piersi. Pocałował ją w czoło, kiedy przytuliła się do jego ramienia.

- Dziękuję, kochanie - uśmiechnął się z ustami przy jej skórze.

Nie mogłam się powstrzymać i również się uśmiechnęłam, czołgając się w ich stronę. Jace spojrzał na mnie, a ja przygryzłam wargę na płynne złoto jego tęczówek.

- Hej - wyszeptałam, całując go leciutko w policzek. Uśmiechnął się uroczo, wypuszczając Julie z objęć. Dziewczynka ciągle się śmiejąc, zaczęła przekręcać się po łóżku, rozrzucając wokół siebie blond włoski.

Jakim cudem rocznemu dziecku tak szybko urosły włosy?
Sophie tłumaczyła jej szybko nabywane zdolności intelektualne jak i rozwój, zawdzięcza większej dawce anielskiej krwi.

Cóż, postanowiłam też tak to tłumaczyć.

- To niewiele, jak na urodzinowy poranek -wydął wargi, przekręcając głowę. Przewróciłam oczami i nachyliłam się ku niemu. Pocałował mnie lekko zadowolony, przechylając głowę.

- Mhm.. - przerwałam, odsuwając się jako pierwsza - Może my zrobimy ci śniadanie? Co ty na to?

Westchnął lekko rozczarowany, a ja zmarszczyłam brwi. Tak, cóż, były jego urodziny, ale z nami siedziało dziecko.

- Jasne - mruknął, opadając na poduszki.

Ponownie przewróciłam oczami, tym razem lekko zfrustrowana. Ostatnio często miał zmienny nastrój.

- Chodź, Julie - wzięłam ją na ręce, usadawiając na swoim biodrze - Zrobimy tacie śniadanie.






- Jace jest w złym humorze?

Zerknęłam na Camille, która zabawiała Julie, kiedy ja kroiłam leniwie kolejnego pomidora.

- Czemu?

- Bo kiedy on jest zły, ty również. I odwrotnie - wzruszyła ramionami, przeczesując palcami włosy mojej córeczki - Więc?

Odłożyłam nóż, opierając się biodrem o blat.

- Cóż.. Ostatnio mamy mało czasu dla.. Siebie - ton mojego głosu miał jej powiedzieć, o jaki czas mi chodziło. Przygryzła wargę, rzucając mi smutne spojrzenie.

- Och, kochanie, jeśli chcecie mieć chwilę czasu dla siebie, ja i Isabelle chętnie zajmiemy się Julie - zaproponowała ochoczo. Zerknęła na malutką blondynkę, pytając się jej - Julie? Co byś powiedziała na zakupy ze mną i ciocią Isabelle?

- TAK! - klasnęła w dłonie, a jej zielone oczy rozbłysły. Boże, rodziła się druga Isabelle.

- Co to za entuzjazm?

W drzwiach stanął Jace, ubrany w same dresy, które odsłaniały pasek jego bokserek. Camille porwała Julie w objęcia, chcąc go wyminąć. Zatrzymała się obok niego, uśmiechając się.

- Wszystkiego najlepszego, staruszku.

- Mam dziewiętnaście lat, Camille - mruknął.

- Julie, dasz buziaka swojemu staruszkowi? - zaśmiała się, wychylając blondynkę w stronę ojca.

Kiedy Jace nachylił się ku córce z ustami ułożonymi w dzióbek.
Julie jednak zaśmiała się i odepchnęła twarz chłopaka, który udał urażonego.

- Moja własna córka mnie olała - westchnął, po czym machnął ręką - Nawet ona.

Poczułam dziwne napięcie w dole brzucha na jego słowa. Camille posłała mi smutne spojrzenie, po czym ułożyła usta w słowie "powodzenia". Kiwnęłam głową, kiedy zniknęła za drzwiami.

Jace stanął trzy kroki ode mnie, wywołując u mnie naprawdę ogromną burzę. Stał tak daleko, z odsłoniętym torsem i niesamowicie potarganymi włosami.

Założyłam ręce na piersi, spuszczając wzrok na swoje nogi.

- Dzięki - westchnął, podstawiając mi pod nos kanapkę.

Odwróciłam wzrok, wzruszając ramionami.

- Nie ma sprawy.

Dostrzegłam jak niedbale odkłada talerz z kanapką na blacie, po czym opiera się o niego dłońmi - umieszczając je po jednej i po drugiej stronie moich bioder. Spojrzałam na niego, a nasze twarze dzieliły nieznośne centymetry.

- Cóż, wszystkiego najlepszego - wyszeptałam, czując jak przysuwa ręce do mojej talii. Wypuściłam drżący oddech, kiedy jego palce dotknęły mojej nagiej skóry ud, wślizgując się wyżej pod koszulkę.

- Niestety, nie mam dla ciebie prezentu - mój głos powoli przechodził w jęk. Tym bardziej, kiedy pocałował mnie lekko w szyję, przyciągając bliżej do siebie.

Podskoczyłam, siadając na blacie i obejmując go nogami w pasie. Jego usta zachłannie śledziły różne szlaki na mojej skórze, kiedy moje dłonie badały jego twarde i gładkie plecy.

- Ty jesteś moim najlepszym prezentem - wymruczał, ciągnąc mnie delikatnie za włosy.







- Camille i Isabelle niedługo wrócą - szepnęłam, leżąc na brzuchu, owinięta w białe prześcieradło i ramiona Jace'a.

Chłopak oparł się o moje plecy, przerzucając ramię przez moją talię. Uśmiechnęłam się, kiedy rozkosznie przesunął ustami wzdłuż mojego boku.

- Chyba zacznę tolerować demoralizowanie mojego dziecka w ten sposób - poczułam, jak się uśmiecha.

- Demoralizowanie? - zachichotałam, przekręcając się na plecy. Położył mi głowę na piersiach, a ja zatopiłam palce w jego włosach.

- Przypomnę ci, kiedy za szesnaście lat, będziesz prowadziła dyskusję z drugą Isabelle na temat "który szampon lepiej wpływa na same końcówki".

Zaśmiałam się, a on mi zawtórował.
Byłam tak bardzo szczęśliwa. I pomyśleć, że niedługo mieliśmy wrócić do normy.

- Cóż, przeżyjemy to - wyszeptałam, kiedy pocałował mój obojczyk.

- Razem.

Uśmiechnęłam się lekko, przenosząc wzrok na swoje Złote Runy. Razem.

Na zawsze. Uśmiechnęłam się lekko, pozwalając sobie odpłynąć w jego ramionach.










Jeśli czytasz, zostaw po sobie jakiś ślad.






12 komentarzy:

  1. Super, słodkie

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Julie jest taka słodka. Czuję, że koniec zbliża się nieubłaganie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski rozdział !!! Julie jest taka urocza. <3. Dawaj mi tu szybko next!!! Błagam!
    PS. Jest możliwość ,żejeszcze dziś coś dodasz ? Oby tak !!! Plissssssss !!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział taki... SWEETTTTTTTTTT <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny! Możemy dzisiaj spodziewać się naxta? Dasz trochę perspektywy Jace?

    OdpowiedzUsuń
  6. Nir wiem dlaczego ale wpadłam na nowy rozdział czytając twój Rozdział. Maslo maślane haha jal zwykle super szkoda ze za niedługo konczysz ten blog

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział mega słodki, kocham tą małą Julie. Życzę weny i nie mogę się doczekać nexta :) <3 :p

    OdpowiedzUsuń
  8. Ooooo jak słodko!
    Rozpuszczam się. Julie jest cudowna.
    Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojeju...!!!SWEET❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  10. Słodko, tyło niech nie wyczarują 2 dziecka przypadkiem xd

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow nie mam w moim zakresie słownictwa takiego słowa które by to opisano bo ten rozdział jest aż za dobry wow

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeju <3 Super! Ta Julie taka słodka *.*
    Szkoda, że się kończy ten blog ;c będzie mi ich brakować ;c
    Motywacji <3
    Zachęcam na wejście na moje blogi: http://serianiolowopetana.blogspot.com/ http://adresksiazkowegobloga.blogspot.com/
    Twoja wierna czytelniczka Dobrowolsky ^^

    OdpowiedzUsuń